W sieci Gazpromu Putina

Większość z nas ma nikłe pojęcie o tym czym jest Gazprom? Jakie cele wyznaczyli koncernowi władcy Kremla? Jakimi metodami posługuje się Gazprom, by osiągnąć cel? Dlaczego to firma polityczna?

W-sieci-Gazpromu-mapa.jpg

Europejska federacja piłkarska UEFA poinformowała w poniedziałek, że wycofała się z umowy sponsorskiej z rosyjskim koncernem gazowym Gazprom, w reakcji na rosyjską inwazję zbrojną na Ukrainę. 

Większość z nas ma nikłe pojęcie o tym czym jest Gazprom? Jakie cele wyznaczyli koncernowi władcy Kremla? Jakimi metodami posługuje się Gazprom, by osiągnąć cel? Dlaczego to firma polityczna? Prawie 10 lat temu ukazała się w 2012 roku książka autora „Europy mafii” Jürgena Rotha, „Gazprom, niesamowite imperium. Jak jesteśmy oszukiwani jako konsumenci i jak szantażowane są państwa”. Tygodnik „Die Zeit” napisał o autorze, że „jest jednym z najlepszych znawców przestępczości w Niemczech”. Warto zapoznać się z nią, by uświadomić sobie, dlaczego w Europie nie możemy liczyć na tańszy gaz. Wręcz przeciwnie, będzie on droższy, ponieważ cena gazu została przez Gazprom powiązana z ceną ropy naftowej, jest też używana jako narzędzie nacisku politycznego.  O czym pisze Jürgen Roth, warto się z tym zapoznać.  Lata mijają, a ta książka się nie zestarzała.

Sieć firm przykrywek i tajemniczych holdingów w Europie

Czy ktoś z nas używając rosyjskiego gazu pomyślał, że dba o kieszeń Władimira Putina, który wg Guardiana (21.12.2007) posiada 4,5% akcji Gazpromu; że jest współodpowiedzialny za dławienie opozycji i wolnych mediów w Rosji (Reporterzy Bez Granic umieścili Rosję w rankingu wolności prasy na 142 miejscu, po Ugandzie i Gambii. W latach 2000–2008, w niewyjaśnionych okolicznościach zamordowano 20 dziennikarzy.)? Kreml, poprzez Gazprom-Media, filię Gazpromu, ma kontrolę nad co najmniej 2/3 wszystkich mediów w Rosji. Do Gazpromu należy pięć najważniejszych telewizji.

Gazprom powstał w 1989 r. po przekształceniu rosyjskiego ministerstwa gazu, objął 95% całej rosyjskiej produkcji gazu. W 1992 Gazprom przekształcono w spółkę akcyjną, obecnie udział państwa w spółce wynosi 50,002%. Spółka zatrudnia ponad 400 tys. pracowników. Należy do najważniejszych dostawców ropy naftowej, ponadto jest współwłaścicielem banków, towarzystw inwestycyjnych, linii lotniczych, firm ubezpieczeniowych, budowlanych i mediów. Szacuje się, że w latach 2001–2007 firma wydała ponad 40 mld dolarów na zakupy udziałów w branżach niezwiązanych z wydobyciem gazu. Do najważniejszych należą udziały w koncernach naftowych i elektrowniach.

Gazprom posiada nieprzejrzystą sieć firm przykrywek i tajemniczych holdingów w Europie. To dzięki tej pajęczynie stała się najważniejszym graczem na rynku gazu, m.in. w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Holandii i Francji. Siedziby filii Gazpromu dla uniknięcia podatków zostały założone w rajach podatkowych. A jest co chronić. W roku 2010 zysk Gazpromu wynosił 23,8 mld euro.

Z chwilą dojścia Putina do władzy (2000) Gazprom stał się pierwszym przedsiębiorstwem, w którym wszystkie kluczowe stanowiska objęli jego znajomi albo bliscy przyjaciele z Sankt Petersburga. To ludzie, którzy pracowali w latach 90. albo w zarządzie miasta, albo w spółce akcyjnej Portu Sankt Petersburg, miejskim przedsiębiorstwie handlowym, albo w KGB, przemianowanym później na FSB. 

27 maja 2008 prezydent Miedwiediew w swoim przemówieniu do członków zarządu Gazpromu powiedział, że firma jest „potęgą, z którą należy się liczyć, jedną z ważnych potęg światowych”. Szef wschodnioeuropejskiej filii Gazpromu potwierdził te słowa mówiąc autorowi książki, Jürgenowi Rothowi: „To firma polityczna. Prawdziwą władzę w Gazpromie mają politycy. Dlatego było i będzie zawsze dość pieniędzy, by ich politykę finansować”.

Zakręcanie gazowego kurka

W roku 2006 poseł Parlamentu Europejskiego z ramienia CDU, Elmar Brok, ostrzegał przed ekspansją Gazpromu, który informował o rozważaniu częściowego zakręcenia gazowego kurka, jeśli jego plany ekspansji zostaną w Europie zablokowane. 

Kiedy na Ukrainie zaczęto mówić o wstąpieniu do NATO, ówczesny ambasador Rosji, Wiktor Czernomyrdin, poprosił premier Tymoszenko o spotkanie w jej prywatnym domu i zagroził wojną handlową, tj. wykluczeniem z Wspólnoty Niepodległych Państw i natychmiastowym zatrzymaniem dostaw energii, natychmiastową wymagalnością spłaty całego zadłużenia, użyciem wpływów Rosji w WNP do wprowadzenia sankcji gospodarczych wobec Ukrainy również przez pozostałe państwa WNP. Kiedy Tymoszenko przegrała wybory prezydenckie, Rosja nagrodziła Ukrainę tańszym gazem. 

Rosja używała gazu jako narzędzia nacisku także w przypadku Gruzji i Gruzja ugięła się pod tym naciskiem. Nie boimy się, bo to daleko? Oto historia szantażu zakręceniem kurka z ostatnich lat: 2003 – Łotwa została odcięta od dostaw ropy; 1992, 2002 i znów w 2006 r. – Litwa; 2004 – Polsce zakręcono kurek z gazem; 2009 – doszło do całkowitego odcięcia dostaw gazu z rurociągu Gazpromu przechodzącego przez terytorium Ukrainy do Polski i na Węgry.

Gazprom i sieć protegowanych oraz klik        

Gazprom (i państwowe towarzystwo naftowe Tranneft) to jedyne rosyjskie przedsiębiorstwa, które mają pozwolenie na posiadanie własnych, ciężko uzbrojonych sił bezpieczeństwa. Żołnierze tych prywatnych armii mają do dyspozycji ciężką broń, czołgi, śmigłowce bojowe, drony i własne satelity. Obrońcy praw człowieka skarżą się, że to „państwo w państwie” z nieograniczonymi kompetencjami.

Kto otworzył tę puszkę Pandory? Wg autora m.in. Putin, który jako zasłużony podpułkownik KGB wie, że wezwanie do demokracji w Rosji zmiotłoby jego skorumpowane struktury władzy. 

Jednym z najlepiej poinformowanych nt. Gazpromu ludzi jest Roman Szlejnow, moskiewski dziennikarz, cieszący się międzynarodowym uznaniem. Wg niego rurociągi są budowane przez przyjaciół Putina. „W Gazpromie mogą oni zrobić wszystko. Istnieje sieć protegowanych, którzy opanowali wszystkie sektory Gazpromu.”

Aby otrzymać zlecenie Gazpromu, trzeba zwykle zapłacić osobie odpowiedzialnej za zawarcie transakcji 25% prowizji. Są na to najprzeróżniejsze sposoby – założenie firmy i/lub udziały w firmach, itd.

W r. 2005 np. dziennikarka Catherine Belton odkryła, że firma Trubny Torgovy Dom dokonuje zakupów jako pośrednik Gazprom Pipelines i jest warta setki milionów dolarów. Rzecz w tym, że firma została założona dwa lata wcześniej przez 27-letnią kobietę, która przeznaczyła na ten cel 350 $. Jednak pod adresem siedziby nie było śladu firmy. Nikt też w ogóle nie wiedział tam o jej istnieniu. Znajdowało się tam jedynie biuro partii Putina Jedna Rosja. Od Gazpromu dziennikarka nigdy nie otrzymała odpowiedzi na pytanie, dlaczego Trubny Torgovy Dom i inne firmy działają na rzecz Gazpromu jako pośrednicy, skoro Gazprom mógłby załatwiać swoje sprawy znacznie korzystniej. Jedna z hipotez jest taka, że firma służy do obsługi protektorów Jednej Rosji. 

Ludzie Gazpromu odgrywają decydujące role również w innych państwach, np. na Ukrainie. Z Gazpromem związany jest tu oligarcha Dmytro Firtasz. W tajnym raporcie BND z grudnia 2011 r. jest mowa o powiązaniach Firtasza z jego protektorem, Jurijem Bykowem, ministrem energetyki, Walerym Khoroszowskim, dyrektorem tajnych służb SBU i prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Analiza BND jest tylko kolejną wskazówką, że poprzez filie i niejasne powiązania innych firm obsługiwani są wysocy rangą politycy, osobistości Kremla, współpracownicy tajnych służb i osobiści przyjaciele z petersburskiej kliki Putina, którzy zetknęli się z nim w Sankt Petersburgu w latach ’90 i wraz z nim zdobyli wpływy w świecie biznesu i polityki. Największa część zysków z tego buszu firm jest używana do tego, by kupować udziały, nieruchomości i hotele w Europie Zachodniej i USA. Są one później przepisywane na uprzywilejowanych członków kremlowskiej kasty, która zapewnia sobie w ten sposób wpływy finansowe i polityczne nie tylko w Rosji. 

Rosyjskie dynastie – polityczne wrzody rakowe 

W nowej rosyjskiej elicie, zwłaszcza w wiodących bankach, rzuca się w oczy ponadprzeciętna obecność młodego pokolenia potomków oficerów bezpieki, dzieci wojskowych i urzędników służb. Erze Jelcyna winni są doświadczenie, jak kupuje się polityczne wpływy na Kremlu. Teraz zapobiec temu ma to, że przyjaciele Putina, którzy coś znaczą w biznesie, lokują swoich lojalnych synów i córki w kluczowych ogniwach systemu finansowego. Rodzinne powiązania tego typu służą również do wyprowadzania z państwowych firm pieniędzy.

Jelena Panfiłowa, dyrektor Transparency International w Moskwie, porównuje rosyjskie klany polityczne do klanów w Azji, Afryce i Ameryce Południowej. W długoterminowej perspektywie jej zdaniem mechanizmy dynastyczne korygują politykę, także w regionach. Borys Kowalczuk odpowiadał  w rządzie w wieku 28 lat za narodowe projekty warte miliardy. Nie miał wcześniej żadnych poważniejszych doświadczeń zawodowych, był jednak synem bankiera i bliskiego poplecznika Putina z Sankt Petersburga, Jurija Kowalczuka. Z czasem Borys został szefem koncernu Inter RAO – największego eksportera prądu w Rosji, który w listopadzie 2011 r. założył Niemcom propozycję dostaw energii z elektrowni atomowej w Kaliningradzie.   

Walka o synekury – z życia wewnętrznego Kremla

Spotkanie z inicjatywy Olega Deripaski zrelacjonowane na podstawie tajnej notatki jednego z uczestników, czyli jak wiedza o oligarchach może zostać użyta w roli broni politycznej. 

Uczestnicy: Igor Seczyn, bliski przyjaciel Putina i wówczas wicepremier, Wiktor Iwanow, były dyrektor FSB i także przyjaciel Putina, Aleksander Bastrygin, przewodniczący nowo powstałych komitetów specjalnych w Biurze Prokuratury Generalnej i szef wydziału zagranicznego wywiadu wojskowego GRU. Do rozmowy doszło jeszcze za prezydentury Putina i pięć miesięcy po utworzeniu komitetów specjalnych w prokuraturze. Notatka powstała miesiące po rozmowie, do której doszło w lutym 2008. Deripaska bez ceregieli przeszedł do najważniejszej dla niego sprawy. Oświadczył, że wie, iż wraz z innymi osobami znalazł się na celowniku intensywnego śledztwa zainicjowanego przez Kreml. Miało ono dotyczyć m.in. oligarchy Władimira Lissina, właściciela Grupy Trans-World, Alishera Usmanowa, miliardera i właściciela holdingu Gazprominvest, króla stali Aleksandra Abramowa i miliardera Iskandera Machmudowa. 

Deripaska zaskoczył uczestników wytykając im, że opierają się na zeznaniach jego osobistych wrogów, braci Czernoj i multimilionera Arkadego Gajdamaka. Poza tym wszedł w posiadanie wiedzy, że zeznaje przeciwko niemu Barsukow, aresztowany szef mafii tambowskiej z Sankt Petersburga. Dalej stwierdził, że jego zdaniem jego czas w Rosji dobiegł końca, że Kreml się nim w czasach Putina posługiwał, więc miał dużo swobody, ale dziś już nikt nie może mu zagwarantować immunitetu. Następnie stwierdził, że się zabezpieczył, ale wie, że w starciu z Kremlem jest bez szans. Zasugerował, że zna dossier, które służby ukraińskie zebrały nt. Putina. 

Następnie Deripaska złożył swoim rozmówcom ofertę: po pierwsze, chciałby zachować udziały w austriackim Strabagu i u kanadyjskiego dostawcy akcesoriów samochodowych Magna oraz inne mniejsze udziały. Po drugie, chciałby zachować majątek prywatny i nie być w związku z nim pociągany w przyszłości do odpowiedzialności karnej. Po trzecie, jest gotów oddać państwu za darmo swoje imperium metalowe i inne udziały w kraju. Uważa taką ofertę za uczciwą i sądzi, że Putin i Miedwiediew zgodzą się na nią ze względu na jego lojalność w ostatnich latach. 

Wg notatki prokurator Bastrygin odpowiada: Decyzję ws. takiej oferty może podjąć tylko prezydent. Przekazanie państwu koncernu i innych udziałów to jedna sprawa. Na razie jednak toczą się również teoretyczne rozważania dot. początków przedsiębiorstwa i tym samym również pochodzenia majątku prywatnego. Nie chodzi tylko o zarzuty braci Czernoj, lecz również o zbrodnię główną, morderstwo na zlecenie, do którego doszło w latach ’90, a w związku z którym wymienia się nazwisko Deripaski. 

Igor Seczyn: Deripaska musi rozumieć, że w przypadku takiego kroku także inni oligarchowie mogliby go naśladować, zabezpieczając swój majątek za granicą i unikając ścigania przez prawo, a przecież w znanym przemówieniu w Krasnojarsku przyszły prezydent Miedwiediew zapowiedział, że Rosja pokaże światu nową twarz, co miało uniemożliwić decyzję na telefon z góry lub za łapówkę. 

Wiktor Iwanow: Oczywiście będzie trzeba porozmawiać o propozycji z nowym prezydentem, szczególnie z powodu zasług Deripaski i jego lojalności.

Wg notatki Deripaska stwierdził na koniec, że jego propozycja nie jest krótkotrwała lecz średnioterminowa i sam przedstawi ją zarówno nowemu jak i staremu prezydentowi. 

Po rozmowie Seczyn spotkał się z Iwanowem, żeby zbadać tło propozycji Deripaski i ustalić optymalną strategię. 

Autor pokazał notatkę specjaliście służb. „Zawartość i objaśnienia zostawiają wolne pole dla interpretacji, że chodzi o informacje z otoczenia Deripaski, które są lansowane dla jego własnej ochrony. Byłoby dziwne, gdyby Deripaska nie wtajemniczył w tę rozmowę choćby jednej zaufanej osoby, zwłaszcza, że chodziło o spotkanie nieoficjalne, poza protokołem.” 

Część faktów z notatki potwierdzają informacje z ogólnodostępnych źródeł, np. nt. Lissina i Usmanowa. Fakt, że Deripaska mógł przedstawić rozmówcom złożone w śledztwie zeznania jego wrogów świadczy o jego dostępie do źródeł wywiadowczych – szefem wywiadu Deripaski jest Walery Pecznekin, zawodowiec z KGB, w latach 1997-2001 szef kontrwywiadu. Zdaniem eksperta ciekawa była również obecność w tym gronie szefa wydziału GRU ds. wywiadu, lotnictwa i elektroniki na Europę (Bastrygin). 

„Rosyjscy oligarchowie mają za granicą często dostęp do sieci kontaktów z osobistościami politycznymi najwyższej rangi. Ich odławianie poprzez rosyjskie służby informacyjne trudno uznać za nietypowe.” 

Wzmianką o morderstwie na zlecenie Bastrygin mógł dać do zrozumienia Deripasce, że jego ukrycie się za granicą nie ma wielkiego sensu. „Generalnie materiał jest logiczny i pozwala rzucić okiem na szczególne stosunki rosyjskiego establishmentu do drugiego pokolenia oligarchów w czasie nadchodzącej prezydentury. W jedyny w swoim rodzaju sposób dokumentuje, że przedsiębiorstwa nastawione na zagranicę,  znajdujące się na pozór w prywatnych rękach, bardzo bezpośrednio są sterowane przez rosyjskie państwo i że przypadek Chodorkowskiego jest używany jako instrument odstraszania. Wygląda na to, że Kreml nie jest zainteresowany drugim takim przypadkiem.” 

Niezależnie od tej tajnej notatki i jej oceny przez pracownika niemieckich służb, należy stwierdzić, że przeciwko Olegowi Deripasce do dziś nie podjęto żadnych działań i pozostaje on jednym z najbardziej wpływowych i lojalnych oligarchów Rosji. 

Pranie brudnych pieniędzy, niemiecki bank i minister

Roth w tym rozdziale zajał się udziałem Leonida Rejmana w machinacjach związanych z praniem brudnych pieniędzy. Rejman, przyjaciel Putina z lat ’90 w Sankt Petersburgu, był   przewodniczącym państwowego komitetu ds. telekomunikacji, a później ministrem łączności i informatyzacji za prezydenta Putina, następnie doradcą ds. technologii informacyjnych i komunikacji prezydenta Miedwiediewa, wreszcie samodzielnym doradcą i przedsiębiorcą.  Silnie związany z Gazpromem, z którym współpracował w projektach telekomunikacyjnych. 

Przy pomocy Commerzbanku powiązanego z duńskim adwokatem Jeffreyem Galmondem, nabywał akcje rosyjskiej państwowej firmy Telecominvest. Rejmana wiąże się w tym kontekście, i to jako zakamuflowanego udziałowca, z zarejestrowaną na Bermudach Grupą IPOC, której współzałożycielem był Vidya Sharma, były wiceprezes amerykańskiego banku inwestycyjnego Merrill Lynch. Sharma przyznał się do udziału w wymyślnym systemie prania brudnych pieniędzy, m.in. z Rosji, w czasie dochodzenia sądu arbitrażowego Międzynarodowej Izby Handlowej w Genewie. W powiązanych tym procederem firmach działali m.in. bankierzy Commerzbanku. 

13 grudnia 2011 prokuratura we Frankfurcie ogłosiła, że po wieloletnim, ekstremalnie trudnym międzynarodowym dochodzeniu jest gotowa do wystąpienia z oskarżeniami. Dotyczą one pewnego duńskiego adwokata, czterech pracowników niemieckiego banku i rosyjskiego ministra. Niektóre wątki śledztwa jeszcze się toczą. 

Na przyszłym procesie zabraknie w roli ważnego świadka multimilionera Leonida Rożeckina, skądinąd zajadłego krytyka Putina, który oskarżał Rejmana w Nowym Jorku o pranie brudnych pieniędzy i szantaż, o czerpanie poprzez IPOC nielegalnych zysków z prywatyzacji rosyjskich firm telekomunikacyjnych, którą jako minister kontrolował. Milioner nie odnalazł się, odkąd w marcu 2008 r. znaleziono w jego willi w Rydze zakrwawiony dywan, a na przedmieściach również pokryty śladami krwi jego samochód. Śledczy stwierdzili, że krew należała do Rożeckina i chociaż ciało do dziś się nie odnalazło, mówią o morderstwie zaplanowanym i wykonanym w wojskowy sposób.       

Za kulisami zmiany władzy

Jak odzyskać wymykającą się z powodu pieriestrojki władzę? Zastąpić ideologię pieniędzmi i wpływami w gospodarce. Nomenklatura postanowiła wykorzystać doświadczenia poczynione na światowych rynkach, przenieść najbardziej wydajne sektory komunistycznej gospodarki w kapitalizm i tak odzyskać władzę. Jeden z ujawnionych dokumentów KC mówi o „wypracowaniu nowych ‘pośrednich’ struktur gospodarczych (funduszy, towarzystw, …), które przy minimalnie ‘zauważalnych’ powiązaniach z KC KPZR staną się ośrodkami ‘niewidocznej’ gospodarki partyjnej.” 

Dla ugruntowania niezależności od systemu państwowego wydzielony wówczas z Ministerstwa Gospodarki Gazem Gazprom zamienił sowiecki Bank Zagraniczny w Luksemburgu na Bank Imperialny założony wspólnie z Łukoilem (1990). Dwa lata później Bank Imperialny miał pakiet kontrolny Banku Zagranicznego. Klienci branży mogli w nim również legalnie deponować dewizy za granicą. Po konflikcie z Łukoilem Gazprom utworzył własny bank. 

Bisztyga, doradca Millera

Jan Bisztyga, ambasador Polski w Londynie w latach 1978-81, a potem ważna osobistość polskich tajnych służb, 2001-2004 doradca Leszka Millera, powiedział autorowi w listopadzie 2011, (twierdząc, że dopiero teraz może te fakty ujawnić) iż zmiany w Rosji nie były żadną rewolucją, a przeróżne grupy interesów były do nich od dawna przygotowane. 

Bisztyga wyjechał do Moskwy w chwili rozpadu ZSRR. Spotkał tam swojego kolegę, byłego zastępcę ambasadora ZSRR w Londynie. W trakcie rozmowy o wydarzeniach w Rosji, na pytanie, jak teraz rozwinie się sytuacja,  powiedział on Bisztydze: „Będzie u nas porządek, ponieważ rozdzieliliśmy najważniejsze obszary Związku między trzy grupy. Banki i kierowanie gospodarką otrzymały służby, administrację partia, a przemysł ciężki armia. Mafia będzie się troszczyła we wszystkich obszarach o spokój i stabilizację. Ale przyjdzie czas, kiedy zrobimy z nimi to, co się z takimi ludźmi w Rosji robi. Poodcinamy im głowy. Wtedy zapanuje nowy porządek, a na końcu na szczycie znajdą się służby.”

Komentarz rosyjskiego dziennikarza Władimira Iwanidze nt. ówczesnej sytuacji: „Nastąpiła wówczas konwersja KGB, której Putin był częścią. Byli mądrzy, bo wiedzieli, że już dalej tak nie mogą działać. Wszystko zorganizowali. Zwłaszcza poprzez ponad 600 firm, które zarządzały pieniędzmi partii i służb za granicą. Wyciągnęli z więzień ludzi, którzy siedzieli za korupcję, dali im nową szansę, wysłali do Austrii, Niemiec, Finlandii, Francji. Wszyscy ci ludzie w krótkim czasie stali się ekstremalnie bogaci. Bez planu to niemożliwe.”

Grupy kryminalne są największym rosyjskim inwestorem

W roku 2000, gdy Putin został prezydentem, zgodnie z danymi Europolu Rosja była opanowana przez kryminalne struktury – 5000 grup zorganizowanej przestępczości, ok. 1100 worów w zakonie, 250 grup posiadających od 300 do 5000 członków w 44 krajach, 11 wielkich organizacji. Dalej „Rosja jest kontrolowana przez wschodnioeuropejską zorganizowaną przestępczość: 20% deputowanych Dumy, 40% prywatnej gospodarki, 50% rosyjskich banków (do 85%) i do 75% państwowych firm.” Pasuje do tego wypowiedź jednego ze znanych gangsterów, który z dumą powiedział moskiewskiemu tygodnikowi, że grupy kryminalne są największym rosyjskim inwestorem, bez którego krajowej gospodarki w ogóle nie można sobie wyobrazić. Jednak zdaniem autora prawdziwych, znacznie większych gangsterów należy szukać w przemyśle surowcowym. Przykładem, o jakie sumy chodzi, może być spór dwóch oligarchów, Berezowskiego i Abramowicza toczący się od listopada 2011 r. przed sądem w Londynie. 

Przeciwnik Putina, Berezowski, domaga się od przyjaciela Putina, Abramowicza, nieuregulowanych 4 mld $ za udziały w koncernie naftowym Sibneft i aluminiowym Rusal. 

Podczas procesu okazało się, że rzeczywiście Abramowicz nie zapłacił ani rubla za koncern naftowy. Kupił go za 100 mln Euro, które dostał od Berezowskiego w kredycie. Gwarancją kredytu były umowy Sibneftu na dostawy, którymi koncern sam sfinansował swoje przejęcie. W zamian za polityczne przysługi Berezowskiego, ochronę i wpływy u Jelcyna, Abramowicz wypłacał mu ogromne sumy w gotówce, przy czym sumy do 5 mln $ były dostarczane Berezowskiemu w gotówce do klubu lub moskiewskiego biura. Wg Berezowskiego były to jednak tylko zyski z udziałów w koncernie. W międzyczasie Abramowicz sprzedał Sibneft Gazpromowi za 13 mld $. 4 listopada 2011 r. ok. godz. 15, wzięty na kilka godzin w krzyżowy ogień pytań przez adwokata Berezowskiego, stwierdził, że nie ma pojęcia, czy główne źródła jego dochodów są opodatkowane. 

Gazprom Invest Holding 

Aliszer Usmanow, Uzbek, którego rodzina należała do komunistycznej nomenklatury, jest ważną postacią w świecie Gazpromu. Był uczniem późniejszego premiera Primakowa w Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych w Moskwie, kuźni kadr sowieckich. W 1980 r. skazany w Taszkencie na ośmioletnie więzienie za oszustwa, porwania i szantaż. Zrehabilitowany przez Sąd Najwyższy Uzbekistanu w 2000 r. Z powodu wyroku jego dyplomatyczna kariera była niemożliwa. Zajął się handlem. W okresie pierestrojki zaczął handlować papierami wartościowymi, co było początkiem jego drogi na pozycję jednego z najpotężniejszych oligarchów, którego majątek jest wyceniany dziś na 5,5 mld $.

Powiązany z potężną mafią solnzeswską m.in. przez Andreja Skocha, który został wydalony przez policję z Czech po nalocie na mafijne przyjęcie zorganizowane w Pradze z okazji urodzin Wiktora Awerina, jednego z szefów wymienionej mafii. Skoch był wtedy dyrektorem generalnym jednej z firm Usmanowa, natomiast w r. 1999 został wybrany do Dumy. Jego kampanię finansował Gazprom. 

Na początku lat ’90 Usmanow był oficjalnym moskiewskim reprezentantem kanadyjskiej firmy Gofman Developments, należącej wg policji do członka kryminalnej rosyjskiej diaspory w Ameryce. Kryminalnym opiekunem Usmanowa był gangster znany amerykańskiej, kanadyjskiej i rosyjskiej policji Paweł Iszenko. W latach 1995-97 Usmanow był zastępcą dyrektora MAPO-Bank, założonego przez przedsiębiorstwo budujące myśliwce MiG. Usmanow wprowadził do banku rosyjską firmę Iszenki, ZAO Intertradin, jako klienta. W gronie klientów tej instytucji znajdowały się FSB, służba wywiadu zagranicznego SWR i państwowy koncern zbrojeniowy Roswoorużenije, jakkolwiek koncern ten z powodu rosnącego wpływu struktur kryminalnych na władze banku z czasem ulokował swoje konta w innych bankach. 

Usmanow został wicedyrektorem Gazprom Invest Holding w r. 1988, a po rehabilitacji przez SN Uzbekistanu został dyrektorem generalnym. Zmiana Jelcyna na Putina wyszła mu tylko na dobre. Putin cenił go za odzyskiwanie majątku Gazpromu, który został w przeszłości sprzedany poniżej swojej wartości. 

W r. 2002 razem z Deripaską, tworząc koncern stalowy Uralska Stal, przejęli siłą konkurencyjną firmę Nosta Andreja Andrejewa.

Wg Craiga Murraya, brytyjskiego ambasadora w Uzbekistanie w latach 2002-2004, Gazprom Invest Holding Usmanowa przekupił córkę prezydenta Karimowa w celu przejęcia kontroli nad uzbeckimi polami gazowymi. 

Armia Putina i imperium

W systemie Putina, także w Gazpromie, u steru władzy siedzi wyjątkowo dużo dawnych oficerów wojska i KGB wzgl. FSB. Olga Krysztanowskaja, profesor Instytutu Socjologii Rosyjskiej Akademii Nauk i Stephen White, profesor nauk politycznych Uniwersytetu Glasgow opisali to środowisko w swojej pracy z 2005 r. W pracy padają takie sformułowania jak: „państwo musi być silne, silne państwo kontroluje wszystko, (w tym) gospodarkę i surowce, pluralizm poglądów jest niebezpieczny, społeczeństwo powinno być bierne i posłuszne, by nie osłabiać państwa, ci którzy ryzykują na służbie życie dla ojczyzny, powinni być nietykalni dla wymiaru sprawiedliwości, itd..” 

Każdego roku, 20 grudnia, z okazji rocznicy utworzenia CzeKa, w siedzibie FSB, dawniej KGB, spotykają się przy szampanie i muzyce poważnej setki jej funkcjonariuszy. W roku 1999 dołączył do nich Putin. Wg dobrze poinformowanej dziennikarki The Moscow Times powiedział wówczas: „Drodzy towarzysze, chcę wam oznajmić, że agenci FSB, których potajemnie wysłaliście do rządu, wypełnili pierwszą część swojej misji.” Jeden z obecnych powiedział jej potem: „Wszyscy wiedzieliśmy, że druga część misji polegała na tym, by uczynić go prezydentem i w ten sposób wynieść byłego agenta KGB na najwyższe stanowisko.” 

Putin miał dalej powiedzieć w swoim przemówieniu, że gdy osiągnie już szczyt, nigdy o ich wsparciu nie zapomni, ponieważ „nie ma czegoś takiego jak były agent.” Trzy miesiące później Putin został prezydentem. Wkrótce wszystkie znaczące państwowe urzędy i przedsiębiorstwa zostały obsadzone przez weteranów służb. Wg badań sprzed ok. dekady udział byłych oficerów służb i armii w elitach rosyjskich wzrósł od 4% w czasach Breżniewa do 78% w r. 2006, za Putina.

W najwyższych gremiach Gazpromu jest mowa o ponad tuzinie weteranów służb. Wśród nich są: Walery Gołubew – zastępca prezesa, Konstantin Czuiczenko – szef wydziału prawnego Gazpromu i dyrektor Ros-UkrEnergo, Sergiej Uszakow – zastępca szefa komitetu zarządzającego, Jurij Szamalow – kierownik Gazflot, Jewgeni Plyusnin – kierownik wydziału bezpieczeństwa i działu komunikacji, Wiktor Korytow – wiceprezes zarządu Gazprombanku, współwłaściciel, wraz z powiązanym z mafią Ilją Traberem, OBIP – zrzeszenia banków inwestycyjnych zaangażowanych w port petersburski.      

Co odróżnia Gazprom od innych międzynarodowych koncernów? „Jeśli chodzi o wyznaczanie celów i metody, to w zakresie zabezpieczenia wywiadowczego, właściwie nic” – mówi ekspert w dziedzinie tajnych służb Erich Schmidt-Eenboom. Jego zdaniem różnica polega na tym, że byli agenci pracujący np. dla firm brytyjskich i francuskich, są zatrudnieni przez specjalne firmy, którym powierza się odpowiednie zadania. Gazprom posługuje się własnym personelem, własnym aparatem coraz szerzej działającym w skali międzynarodowej, z własnymi systemami inwigilacji telefonicznej i satelitarnej. Gazprom jest czymś w rodzaju dodatkowego rządu.              

Broń dla Gazpromu 

Z punktu widzenia rosyjskiego rządu energia jest powodem geopolitycznych i geostrategicznych obaw. Może być celem wrogich działań innego państwa lub organizacji terrorystycznej. Ponadto rozwiązanie ZSRR spowodowało napięcia między przedsiębiorstwami energetycznymi i jednostkami wojskowymi, ponieważ wojsko musiało odtąd płacić za dostawy energii, szczególnie prądu. Wkrótce zaczęły się odłączenia z powodu niepłaconych rachunków. Z drugiej strony jest też współpraca, np. radar rosyjskiej floty na platformie Lukoliu. Badania brytyjskiej Akademii Obrony pokazuje, że gdy firmy energetyczne zdane są na korzystanie z usług wojska ze względu na zagrożenie sabotażem, itp., zyskuje również państwo. 

Gazprom nawiązał współpracę z rosyjską marynarką – okręty i infrastruktura marynarki mogą być używane do rozwoju i transportu rurociągów. Z drugiej strony Gazprom posiada prywatną armię. 

W 1998 było w Rosji wg oficjalnych danych 5000 firm zajmujących się ochroną ze 155 tys. pracowników, dwanaście lat później wg niezależnych źródeł było 2,5 mln pracowników zatrudnionych w takich firmach. Dane MSW mówią o 30 tys. firm i 750 tys. pracowników. Liczba firm niezarejestrowanych jest nieznana. Gazprom zatrudnia 25 tys. osób w celu ochrony 95 tys. mil rurociągów. Od 2007 r. żołnierze prywatnej armii Gazpromu mogą posiadać nie tylko broń krótką i nie muszą czekać na milicję, by dokonać pełnej interwencji. Jednostki wyposażone w nowoczesną broń, również ciężką, mogą działać także poza granicami, dokonywać aresztowań, przeszukiwać osoby i pojazdy. Ustawa została skrojona na potrzeby dwóch państwowych koncernów – Gazpromu i Transneftu. 

Stanislav Merkelow, znany moskiewski adwokat zaangażowany w prawa człowieka argumentuje: „Znikają granice miedzy państwem a (taką) firmą. Albo państwo funkcjonuje teraz jak prywatne przedsiębiorstwo , albo firmy ochroniarskie zastępują państwo.”  

Firmy z branży gazowej i naftowej są w Rosji największymi nabywcami bezzałogowych samolotów. Do nadzoru służyć też mają dwa satelity – Arctica I i II. Dzięki posiadaniu satelitów telekomunikacyjnych Gazprom jest również najważniejszym operatorem telefonicznym i telewizyjnym w Turkmenistanie i krajach sąsiedzkich. 

Decyzja o uzbrojeniu Gazpromu i Transneftu zapadła krótko po tym, gdy NATO zaproponowało ochronę platform BP i Shella przez marynarkę i jednostki szybkiego reagowania. Co ciekawe, inne duże firmy, jak np. Łukoil, Unified Energy Systems, nie mają tak rozległych praw. 

Amerykańscy eksperci wiążą wizytę ekspertów Gazpromu w Izraelu z planami bojowego wykorzystania dronów. Czy Gazprom może stosować swoje urządzenia wojskowe np. w Polsce, na Ukrainie czy Białorusi? Teoretycznie istnieje taka możliwość. 

Rosyjskie tajne służby na zachodzie

Od czasów Putina nawet krajowa służba bezpieczeństwa działa coraz intensywniej za granicą i wchodzi w niebezpieczne koalicje. 

Zgodnie z wnioskami szczegółowej analizy (z czerwca 2007) Szwajcarskiego Federalnego Urzędu Policji w Bernie rosyjskie tajne służby oraz organizacje kryminalne wywierają wielki wpływ na rosyjski handel surowcami. Rosyjskie firmy za granicą są platformą dla działań wywiadowczych. W krajach wschodniej i południowej Europy znany jest z takich praktyk Łukoil. Trzeba uczciwie powiedzieć, że Shell jest związany z brytyjskimi służbami. Różnica polega na skali działalności. 

Aktywni funkcjonariusze FSB oferują usługi ochroniarskie, mają do dyspozycji ogromne środki, kupują nieruchomości, zakładają firmy, angażują się w nielegalne działania takie jak handel bronią. Wg analizy szwajcarskiej policji „zakładane są gremia czy komisje gospodarcze dla popierania rosyjskiej gospodarki za granicą, których członkami są przeważnie przedstawiciele różnych tajnych służb. Zbierają informacje o strategicznym znaczeniu i próbują uzyskać wpływ na ważne firmy.”

Od 2005 r. rząd dał bardzo wzmocnionej za Putina FSB nieograniczony dostęp do baz danych i spółek telekomunikacyjnych. Informatycy zbierają też wszelkie dane nt. transakcji menadżerów najważniejszych firm energetycznych i surowcowych, ich krajowych i zagranicznych kontaktów, informacje o możliwych negatywnych konsekwencjach zaangażowania zagranicznych mediów. 

Sympatia dla Stasi

Sama Ludmiła Putin w rozmowie z przyjaciółką potwierdza duchowe braterstwo KGB i Stasi. Tłumaczy to dorastaniem w tym samym systemie i podaje Putina i jego przyjaciela, Matthiasa Warninga, za przykład, - „pracują w tej samej firmie.”

Warning otworzył pierwszy zagraniczny bank w Sankt Petersburgu, Dresdner Bank. Licencję wydał mu wówczas odpowiedzialny za takie sprawy w magistracie Wladimir Putin. Wg wymienionej wcześniej analizy szwajcarskiej policji z 2007 r. obaj panowie poznali się w czasach służby Putina w Dreźnie (1985-90). Obaj temu zaprzeczają. Podobno spotkali się dopiero w Sankt Petersburgu w 1991 r. Warning zainkasował jeszcze w r. 1989 25.680 marek pensji za służbę na rzecz Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD. 

Dresdner Bank był od 1996 r. międzynarodowym koordynatorem pierwszej fali sprzedaży udziałów Gazpromu inwestorom spoza Rosji. Warning brał również udział w wyprzedaży majątku Michaiła Chodorkowskiego. 

Dziś Warning jest dyrektorem Nord Stream, spełnia też inne wybitne funkcje w strategicznie ważnych rosyjskich przedsiębiorstwach – Transneft, Rosneft, Verbundnetzgas AG Lipsk – joint venture Gazpromu i Wintershall, banku VTB – tu zwiększono ilość członków rady nadzorczej, by mógł brać udział w głosowaniach) i zarządzie Gazprom Szwajcaria. 

Inni Niemcy z przeszłością w służbach NRD to były szef Gazprom Germania Hans-Joachim Gornig, dyrektor finansowy Felix Strehhober, dyrektor kadr Hans-Uwe Kreher. 

Źródło władzy, bogactwa i ukryte tajemnice.      

7 maja 2000 r. Władimir Putin wyszedł przez złote drzwi do 1.500 gości zgromadzonych w salach pałacowych Kremla, by złożyć przysięgę prezydencką. W maju tego samego roku media, które jeszcze (ale już niedługo) mogły korzystać ze względnej wolność słowa, donosiły o korupcyjnych powiązaniach przyszłego prezydenta z czasów petersburskich, gdy pełnił funkcję zastępcy mera miasta.

Chodzi np. o fundusz Kooperatywa XX Wieku, który w latach 1993-95 przelał 28 mln $ na hiszpańskie i fińskie konta. W Terravieja dokonano za te pieniądze zakupu luksusowych apartamentów. Inwestycje stały się później podstawą kredytów, które rozpływały się w sieci ponad 20 firm w różnych krajach. W 2000 r. widziano Putina w Terravieja z byłym oficerem KGB, który był związany z funduszem. Putin ma też na koncie liczne podróże do Finlandii, w tym udokumentowane pobyty w stolicy sąsiada w 5* hotelach. 

O podróżach męża pisała do swojej przyjaciółki w Hamburgu Ludmiła Putin: „gdy jest do omówienia coś ważnego, Wołodia zawsze wyjeżdża do Finlandii. Uważa, że w Rosji w ogóle nie można rozmawiać, nie będąc słuchanym.” Reporter gazety Nowaja Gazeta odkrył np., że za taką podróż 30 stycznia 1994 r. zapłacił dyrektor Kooperatywy. Mimo, że sprawa była rozwojowa i w śledztwie pojawiały się nowe dowody, m.in. z powodu pomocy prawnej, o którą sędzia poprosił odpowiednie instancje w USA, Hiszpanii, Kanadzie, Izraelu i Finlandii, Generalna Prokuratura Federacji Rosyjskiej zabroniła podejmowania dalszych kroków w celu uzyskania pomocy prawnej i w sierpniu 2000 r. zawiesiła śledztwo. Wszelkie dokumenty związane ze sprawą zostały usunięte. 

Walka o licencje – nieznana twarz Putina? 

W 1991 r. ludność Sankt Petersburga cierpiała z powodu dramatycznych kłopotów z zaopatrzeniem. W tym okresie Putin był zastępcą mera ds. prywatyzacji i stosunków zagranicznych. Miastu groziła katastrofa głodu, ponieważ państwa bałtyckie uwolniły ceny żywności i była ona dla zysku eksportowana z Sankt Pertersburga. Putin wydawał licencje eksportowe na wywóz surowców. W zamian miały być sprowadzane artykuły spożywcze. Surowce opuszczały kraj, ale wymienione w kontraktach artykuły żywnościowe nigdy nie dotarły do miasta.

Aby mieszkańcy ówczesnego Leningradu nie głodowali, sprzedano surowce warte 120 mln $. Wg dziennikarza Władimira Iwanidze Putin powinien trafić do więzienia. Swoje wnioski oparł na „dokumentach i informacjach, których istnienia nie można było zanegować.” Putin miał jednak wsparcie urzędów celnych i administracji miasta. Jego zdaniem cała operacja ze sprzedażą surowców była „od początku tylko metodą, by te surowce ukraść.”

O pomoc dla miasta prosił „dobrych sąsiadów i przyjaciół” Gorbaczow. Sama zbiórka pieniędzy, którą zorganizował magazyn Stern dała 138 mln marek. Ale dziennikarz Klaus Wiendl, który odwiedził Leningrad w r. 1990 widział co prawda nieskończone kolejki przed sklepami na Prospekcie Newskim, ale widział też chłodnie jednego z takich sklepów pełne mięsa. Potem odwiedził hale kombinatu chłodniczego wypełnione po dach tuszami, przydatność do spożycia wielu z nich upłynęła, inne były hałdowane w sąsiednich lasach, natomiast ludzie nie dostali nic. Był to dla niego dowód, że nie ma katastrofy głodu w mieście i że co gorsza została ona sfabrykowana. Jego reportaż dla Report München zakończył zdaniami: „Newa w Leningradzie już zamarzła. Nadchodzi długa zima – także dla Gorbaczowa. Pomoc dla niego i jego narodu jest z pewnością potrzebna, jednak paczki z pomocą w dalszej perspektywie nie są rozwiązaniem najpilniejszego problemu: nie zakończą niemocy, sabotażu i chaosu.”    

W 2010 r. niemiecki wymiar sprawiedliwości doprowadził likwidacji procederu prania brudnych pieniędzy poprzez firmę z Darmstadt, w radzie której w latach ’90 zasiadał Putin. Prokurator zamierzała udowodnić, że firma została założona w celu prania zysków pochodzących z działalności mafii tambowskiej i inwestowania ich w Sankt Petersburgu. Ważną rolę we wzajemnych powiązaniach odgrywał niejaki Władimir S., posiadający w Sankt Petersburgu firmy w niemal wszystkich dziedzinach gospodarki miasta. Wg FSB chodzi o 49 firm krajowych i jedenaście zagranicznych. W 1992 r. mer Sankt Pertersburga Anatoli Sobczak, jego zastępca Władimir Putin i Władimir S. założyli we Frankfurcie, zlikwidowaną potem w 1995 r., firmę (zakres działalności: księgowość i usługi konsultingowe), w której Władimir S. posiadał 90% udziałów.

Wg wewnętrznego protokołu FSB z r. 1997 Władimir S. był jednym z zaufanych Barsukowa vel. Kumarina, szefa tambowskiej mafii, w tym jego doradcą finansowym we wszystkich, oficjalnych i ukrytych firmach. Urzędnik miejskiego oddziału RUBOP, dyrektoratu MSW ds. zwalczania zorganizowanej przestępczości, uznał po przeanalizowaniu metod i powiązań mafii tambowskiej z ustosunkowanymi osobistościami gospodarki i administracji, że doszła ona do roli swego rodzaju rządu cieni. W MSW w sierpniu 2001 r. mówiło się, że mafia ta kontroluje w Sankt Petersburgu ponad 100 firm.      

Po pierwszym wyborze na prezydenta Putin zabrał Władimira S. ze sobą do Moskwy, gdzie pełnił on rolę doradcy zarządu Kremla. 

Port: Jednym z ważniejszych ośrodków życia gospodarczego Sankt Petersburga jest port, prawdziwe gospodarcze wrota, otwierające dostęp na wschód. Z portem związanych jest wielu ludzi bliskich Putinowi, którzy dziś zajmują ważne stanowiska w Gazpromie i otaczającej go konstelacji firm, filii, pośredników. 

W r. 1997 powstało OBIP – zrzeszenie banków inwestycyjnych zaangażowanych w port petersburski. Jego współwłaścicielami są, wymienieni wyżej, Ilja Traber i kolega Putina z KGB Wiktor Korytow (1979-92). 

Szef Gazpromu, Aleksiej Miller, był w latach 1998-99 przedstawicielem OBIP i dyrektorem ds. rozwoju u inwestycji portu morskiego w Sankt Petersburgu.

Aleksander Djukow był od 1998 dyrektorem generalnym portu, dziś jest prezesem zarządu Gazprom Neft. 

Kto jednak rządził w porcie tak ważnym w karierze tak wielu osobistości Gazpromu i jego filii? Zdaniem rosyjskiego ministra SW Borysa Gryzłowa, które podał do publicznej wiadomości 9 sierpnia 2001 r., kryminalne struktury mafii tambowskiej opanowały nie tylko ponad sto przedsiębiorstw przemysłowych, lecz również do 80% cztery najważniejsze porty morskie: Sankt Petersburg, Kaliningrad, Archangielsk i Murmańsk.  

Związki Gazpromu ze strukturami mafijnymi.

Z chwilą zmiany na stanowisku prezesa zarządu Gazpromu w r. 2001, gdy na polecenie Putina ster władzy objął Miller, Itera starciła kilka lukratywnych kontraktów. 

Tajemnicę utraty przez Iterę dostaw z Turkmenistanu wyjaśniła depesza amerykańskiego ambasadora z 12.2008 r. Właściciel Itery, Igor Makarow, wzbraniał się przed spłaceniem ukraińskiego oligarchy Dmytro Firtasza. Chodziło o 50 mln $, więc Firtasz wyparł Makarowa z rynku. Firtasz opowiedział to ambasadorowi w czasie dwuipółgodzinnej rozmowy, której cel był dla Amerykanina niejasny. Potem ambasador uznał, że spotkanie miało znaczenie prestiżowe dla przedsiębiorcy oskarżanego o kontakty z gangsterami. W czasie rozmowy Firtasz je potwierdził, ale powiedział też, że na Ukrainie są one konieczne, żeby prowadzić interesy, ponieważ spotkanie jakiegokolwiek przedstawiciela rządu, któremu nie towarzyszy członek jakiejś kryminalnej organizacji, jest w praktyce niemożliwe. 

Odpowiednie wpływy, na Ukrainie wg Firtasza konieczne, posiada Siemion Mogilewicz, z którym Firtasz kontaktował się w celu ochrony swoich interesów. Mogilewicz posiada rosyjskie i izraelskie obywatelstwo. Swego czasu działał głównie z terenu Węgier, gdzie kupił dwie firmy zbrojeniowe. Przypisuje mu się również kontrolę nad dostawami gazu i ropy. 

Amerykanom złożył ofertę informowania o islamistycznych terrorystach, jeśli prokuratura zamknie toczone przeciwko niemu dochodzenia. Podobne informacje dotarły z Niemiec. Tu za gwarancję swobodnego inwestowania Mogilewicz proponował uspokojenie kryminalnego podziemia Berlina, dzięki kontaktom z rosyjskim podziemiem. 

Powodem kojarzenia Mogilewicza z Gazpromem na Węgrzech była firma ETG, która zastąpiła Iterę. Obserwatorzy uważają, że chodzi o wypłacanie się menadżerom Gazpromu i politykom w Rosji i na Ukrainie, ponieważ biznesowo pośrednictwo firmy takiej jak ETG nie ma sensu. Bezpośrednie relacje Gazpromu z ukraińskim Naftogazem utrudniałyby znikanie miliardów Euro. Jeśli jednak pojawiają się pośrednicy i tak zdolni inwestorzy nielegalnych pieniędzy jak Mogilewicz, to pojawiają się również możliwości czerpania z takiej sytuacji zysków. 

Wg dokumentów Interpolu Mogilewicz posiadał akcje Gazpromu już w latach ’90. Złożył je bowiem w budapesztańskim banku jako gwarancję pożyczki. Akcje posiadał, ponieważ znał doradcę Rema Wiachiriewa. Spotkał się z nim np. jesienią 1999 w Szwajcarii. Na spotkaniu obecny był również szef mafii solnzewskiej, Sergiej Michaiłow. Temat rozmów: dostawy rosyjskiego i turkmeńskiego gazu na Ukrainę. Opracowany wówczas plan zaakceptował w ekspresowym tempie zarówno ówczesny szef Gazpromu Czernomyrdin jak i premier Lazarenko, którego długo nie musiał przekonywać najbliższy doradca, a jednocześnie partner biznesowy Mogilewicza, Igor Fiszerman. 

Jak we Włoszech wyglądają interesy z Gazpromem?     

Poufny dokument BND z 28.3.2006: „Niektóre wielkie klany ‘ndranghety (jak również cosa nostry) posiadają duże pakiety akcji sektora energetycznego, pośród innych zdobyli też akcje rosyjskiego koncernu Gazprom. Włoscy przemysłowcy zasiadają razem z mafijnymi liderami w zarządach firm gazowych.”

Na początku 2005 r. prokuratorzy z Palermo polecieli do Bukaresztu. Ich śledztwo doprowadziło ich do rumuńskiego przedsiębiorcy Giovanni Lapisa, właściciela niezliczonych firm, które działają w branży gazowej. Chodziło o zweryfikowanie informacji, że pracuje on nie tylko z ludźmi wielkiego sycylijskiego bossa mafii Bernardo Provenzano, lecz również z przedstawicielem Gazpromu. 

Prokurator z Palermo był w posiadaniu kopii listu Lapisa do Aleksieja Millera z 10.2003 r. W liście chodziło o zakup 10 mld m3 gazu. Partnerem Lapisa był Massimo Ciancimino, syn byłego burmistrza Palermo, ściśle związanego z cosa notra. 

Ciancimino spotkał przypadkowo w 2004 r., we włoskim kurorcie Cortina d’Ampezzo, Igora Makarowa, szefa Grupy Itera. Rozmawiali, ale podobno nigdy nie mieli zamiaru robić wspólnych interesów. 

Ciancimino spotkał też w czasie zabiegania o pewne przedsięwzięcie córkę prezydenta Kazachstanu, Darigę Nazarbajewą. Ciancimino udało się wykorzystać ten kontakt do przekonania Nazarbajewa, by sprzedawał jego firmie (Fingas) miliard m3 gazu rocznie po cenie korzystniejszej niż Gazprom. Jednym z celów stworzenia firmy Fingas było dobicie targu z Gazpromem. Gazprom zgodził się przesyłać swoimi rurociągami gaz z Kazachstanu. Dalej miał on być dystrybuowany przez Grupę BP do Europy Zachodniej, m.in. do Niemiec. 

Ciancimino jest w posiadaniu listu, który potwierdza tę umowę. Nadawcą pisma z 18.4.2004 r. jest Gazprom w Moskwie, a odbiorcą kierownictwo firmy Nefgaz Ukraina (nie mylić z Naftogazem – przyp. C-Media) w Kijowie. 

Aleksiej Miller stwierdził, że nie było żadnych rozmów, a dokumenty są sfałszowane i tak naprawdę chodzi o walkę o władzę w świecie włoskiego przemysłu gazowego. Pewne jest jednak, że bank HSBC przygotował gwarancję bankową dla tej umowy i że bez interwencji prokuratury z Palermo, prawdopodobnie doszłoby do transakcji – z tego założenia wychodzą wszyscy obserwatorzy. 

Gdy ten dziwny kontrakt wyszedł na jaw, a prokuratura rozpoczęła odpowiednie dochodzenia, doszło do wielkiej transakcji między włoskim koncernem gazowym ENI a Gazpromem, zgodnie z którą filia Gazpromu – Gazprom Export mogła sprzedawać gaz włoskim klientom. Wywołało to awanturę we włoskim parlamencie. Doszło do powstania komisji, która badała umowę. Wyszło na jaw, że wiedeńska firma Central Energy Italian Gas Holding (CEIGH) odegrała znaczącą rolę w zawarciu kontraktu. Zarobić na tym miał przyjaciel Berlusconiego, Bruno Granelli, który posiada 33% CEIGH, w którym z kolei Centrex z Wiednia ma 41,57% udziałów. 

Okazało się, że za Granellim stał w rzeczywistości Berlusconi i kontrakt spalił na panewce. W 2006 r. Gazprom podpisał z ENI umowę, która pozwalała włoskiemu koncernowi na zakup 3 mld m3 gazu. Ważną rolę odgrywał tym razem bankier Antonio Fallico, którego później Putin odznaczył Orderem Przyjaźni, najwyższym, jaki może w Rosji otrzymać obcokrajowiec. Tego samego dnia Bank Intesa-Sanpaola, należący do Fallico, podpisał umowę z Gazprombank o utworzeniu nowej włosko-rosyjskiej instytucji finansowej pracującej na rzecz finansowania rurociągu South Stream. I tu powracamy do Basilicaty

Pajęczyna South Stream

W Polsce nie znamy kulis powstania South Stream; więcej: nikłe jest pojęcie o jego istnieniu. Wiemy o Nord Stream, czyli składającym się z dwóch rur rurociągu biegnącego przez Morze Bałtyckie, transportującym do Europy gaz ziemny z Rosji, z wyłączeniem Polski. Gazociąg ma funkcjonować przez co najmniej 50 lat. Warto jednak poznać kulisy powstania południowej pajęczyny Gazpromu, która oplotła tę część Europy.

South Stream jest w Europie gorąco dyskutowany, ponieważ zwiększa zależność UE od Rosji. Pierwsza batalia o niego odbyła się w Grecji, która korzysta z rosyjskiego gazu od 1996 r. Rosyjskim interesom ekspansji przysłużył się konserwatywny premier Grecji, Kostas Karamanlis (2004–2009). Niektórzy wprost zarzucili mu wasalizm wobec Kremla. Wszystko odbyło się jak w tanim szpiegowskim filmie. Karamanlis poleciał do Moskwy podpisać z Putinem umowę dotyczącą greckiej nitki South Stream. Zanim do tego doszło, Rosjanie poprosili o zgodę na działanie w Grecji specjalnej jednostki FSB, która miała wytropić akcję podsłuchową zachodnich służb, których krajom nie podoba się South Stream. Podsłuchiwani mieli być Putin i Karamanlis. FSB sugerowało również, że premierowi przed lotem do Moskwy grozi zamach. Jednostka rosyjskich szpiegów „wytropiła” samochody śledzące premiera na trasie z domu do miejsca pracy. Materiał przekazano do weryfikacji służbom greckim, które nie w pełni je potwierdziły, ale nie były też przekonane, że cała akcja jest sfabrykowana. Karamanlis podpisał umowę z Rosjanami z wdzięcznością za pomoc. 

Przed oddaniem władzy Miedwiediewowi Putin udał się w swoją ostatnią podróż nie do Waszyngtonu czy Berlina, lecz do Bułgarii, by podpisać tam umowę dotyczącą South Stream. Lider konserwatywnej partii GERB, która w 2009 r. pokonała socjalistów, choć w czasie wyborów wypowiadał się przeciw rosyjskim wpływom w energetyce, nie był z drugiej strony przesadnie wrogo nastawiony do Rosjan. Kiedy w styczniu 2008 r. odwiedził Bułgarię Nikołaj Patruszew, szef krajowej służby bezpieczeństwa FSB, w celu wręczenia bułgarskim politykom i biznesmenom rosyjskich orderów, spotkał się z nim również ówczesny burmistrz Sofii i nieformalny lider GERB, Bojko Borissow. Patruszew bardzo interesował się sytuacją w Bułgarii i szansami GERB na zwycięstwo w wyborach. Borissow został odznaczony już wcześniej, w grudniu 2007 r., w obecności rosyjskiego ambasadora, orderem Łomonosowa, co było złośliwie komentowane, ponieważ nie były to wtedy ordery państwowe, lecz odznaczenia Moskiewskiej Akademii Problemów Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Porządku Wewnętrznego, które ustanowił w roku 1999 szef rosyjskich szpiegów, generał KGB, Wiktor Szewczenko. 

Szantaż Putina na Westerplatte

1 września 2009 roku rosyjski premier Putin spotkał się w Gdańsku z nowo wybranym bułgarskim premierem Borissowem. My byliśmy przekonani, że Putin przyjechał uhonorować nasz wkład w II wojne światową, tymczasem ważniejsze dla niego były interesy Gazpromu. W czasie spotkania z bułgarskim premierem mowa była m.in. o elektrowni atomowej Belene, w którą Rosja miała zainwestować przez Gazprom. Dzięki amerykańskim depeszom ujawnionym przez Wikileaks wiemy, że Putin zagroził wówczas Bułgarii mroźną zimą, jeśli najważniejsze rosyjskie projekty energetyczne nie ruszą naprzód. Mógł to być zimny szantaż lub żart. W każdym razie na bułgarskim premierze rozmowa zrobiła takie wrażenie, że opowiedział o niej amerykańskiemu ambasadorowi. 

Największym atutem Rosji w Bułgarii jest jej całkowita zależność od zagranicznych dostaw. Łukoil kontroluje jedyną rafinerię, jest drugim posiadaczem stacji benzynowych z siedmioprocentowym udziałem w PKB brutto, a Gazprom dostarcza 94% zużywanego w kraju gazu ziemnego. Większościowym udziałowcem w drugiej co do wielkości firmie gazowej w kraju, Overgas, jest Gazprom – w 50% należą do filii Gazpromu. Akcjonariusze pozostałej części są zarejestrowani na brytyjskich Wyspach Dziewiczych, gdzie kończą się możliwości dalszych dociekań, kim są. W innych depeszach amerykańskiej ambasady w Sofii pojawia się sugestia, że chodzi o świat zorganizowanej przestępczości. 

Szczególne znaczenie dla Kremla ma elektrownia atomowa Belene. Partnerem kontraktu z bułgarskim rządem jest po rosyjskiej stronie Atomstroyexport, w którym Gazprom ma 53,85% udziałów. 18 kwietnia 2006 r. Rosyjska Agencja Informacyjna Nowosti donosi w swoim komunikacie, co następuje: „Gdy bułgarski rząd wyda zgodę Atomstroyexportowi na budowę elektrowni Belene, powstanie w ten sposób przestrzeń dla przedarcia się rosyjskiego przemysłu energetycznego na Bałkany, pisze internetowa gazeta Gazeta.ru”.

Udziałowcem w Belene jest również niemiecki koncern RWE, który zwyciężył w jednym z przetargów i tym samym miał zainwestować w elektrownię 1,7 mld euro. Skarżył się jednak na operatorów, że bez odpowiedzi pozostał cały szereg pytań dotyczących kwestii bezpieczeństwa i ochrony środowiska. 

Jürgen Grossmann, prezes zarządu RWE, na pytanie, czy mafijne układy i korupcja w Bułgarii nie są w najwyższym stopniu problematyczne w wypadku takiej inwestycji, odpowiedział: „Stawiamy na otwarte, przejrzyste i respektujące rządy państwa prawa procedury i chcemy z nich uczynić wartość dodaną tego projektu… Udział RWE gwarantuje duży stopień otwartości wobec obywateli”.

W październiku 2009 RWE wycofał się z inwestycji. Rzeczniczka RWE wyjaśniła to brakiem jasnych informacji nt. finansowania wartego kilka miliardów projektu (nie miało to nic wspólnego z wątpliwościami dotyczącymi bezpieczeństwa). 

Do Sofii poleciał wówczas rosyjski minister energetyki i wyraził gotowość przejęcia części, za którą odpowiedzialny był RWE – jemu niejasności finansowania nie przeszkadzały. Zdaniem przeciwników elektrowni, do kieszeni członków rządu i wysokich urzędników płynęły w tym czasie sute łapówki.

W końcu wycofał się również Atomstroyexport tłumacząc to spółce matce (Atomenergoprom) brakiem decyzji po stronie bułgarskiej, dotyczącej finansowania projektu. W korespondencji amerykańskiej ambasady, co potwierdza opinia o Borissowie w Brukseli, jest on bardzo niestały i często zmienia zdanie. W międzyczasie zamiast Belene rząd udzielił wsparcia rurociągowi South Stream, ponieważ Rosjanie zagrozili, że w przeciwnym razie pociągną go przez Rumunię. 

Zemsta Gazpromu

Wielkie wpływy w Rumunii przypisuje się GRU, do tego stopnia, że rumuńska gospodarka właściwie z powrotem zależna jest od Rosjan. Znaczące przedsiębiorstwa, zwłaszcza z branży energetycznej, są sprywatyzowane i są w mniejszym czy większym stopniu pod wpływem Rosjan, często dzięki udziałowi byłych agentów i członków nomenklatury, którzy stali się właścicielami większościowych udziałów w kluczowych firmach. Rumunia płaci należące do najwyższych stawki za gaz w Europie, ponieważ nieopatrznie sprzedała firmę Distrigaz Południe francuskiemu koncernowi Gaz de France. Stawki za gaz po tej transakcji są uważane przez dziennikarzy i komentatorów za zemstę Gazpromu. 

Teraz ze strony przedstawicieli Gazpromu i rosyjskich dyplomatów (np. wiceprezes Gazpromu, Aleksander Medwedew w 2010 r.) zaczęły docierać sygnały, że Rumunia nie musiałaby korzystać z pośredników jak Wintershall czy Imex Oil i mogłaby nawiązać bezpośrednie kontakty z gazowym gigantem Gazpromem – oczywiście w zamian za pewne ustępstwa w innych sprawach.

Turecki bunt

Nie najlepiej wyszła na swojej hardej postawie Turcja, której Rosja postanowiła zabronić reeksportu rosyjskiego gazu. Tak rozzłościło to premiera Erdogana, że kazał poinformować Rosjan, że państwowy koncern Botas nie przedłuży obowiązującego od 1986 r. kontraktu, w którym ceny gazu są powiązane z cenami ropy. Wiceprezes A. Medwedew stwierdził na to: „Jeśli umowa z państwową firmą Botas nie zostanie przedłużona, jesteśmy gotowi sprzedać te ilości już istniejącym jak również nowym partnerom – prywatnym przedsiębiorstwom, które dostarczą potem gaz klientom końcowym”. Mogło tu chodzić o Bosphorus Gas. W Bosphorus Gas 40% udziałów posiada spółka ZMB GmbH, która z kolei w całości należy do Gazprom Germania. Zarówno ZMB jak i Bosphorus Gas podpisały umowy na dostarczanie rosyjskiego gazu do Turcji. 

Opis powyższej sytuacji pasuje do informacji, że wiele kontraktów we wschodniej Europie zawiera warunek zakazujący reeksportu zamówionych wolumenów gazu. Co dały tureckie protesty? Nic, w przeciwieństwie do gróźb. Pod koniec 2011 r. Turcja pozwoliła na budowę South Stream przez swoje wody terytorialne na Morzu Czarnym. Rosja natomiast będzie zaopatrywać Turcję w gaz do 2025 r. O powiązaniu ceny gazu z cenami ropy nie ma umowie ani słowa. 

Kolejnym celem związanym z South Stream była Chorwacja. Umowa została podpisana w marcu 2010 r. Z końcem 2010 r. upływała ważność aktualnej umowy, na mocy której Chorwaci otrzymywali 1,2 mld metrów sześciennych gazu. Dzięki temu Gazprom miał okazję do wywarcia presji na Chorwatów. Zagrzeb chciał zwiększyć ilość kupowanego gazu. Moskwa dała swoim chorwackim partnerom do zrozumienia, że jest to możliwe wyłącznie wtedy, gdy Chorwacja przyłączy się do projektu South Stream.

Niezliczone tajemnice, które kryją się za Gazpromem

W 1992 Czernomyrdin wraca do władzy – Jelcyn mianuje go premierem. Czernomyrdin stara się, by Gazprom płacił jak najmniejsze podatki. Firma odwdzięcza się finansowaniem jego kampanii wyborczej w 1995 r. Po odejściu ze stanowiska premiera wraca do Gazpromu jako przewodniczący rady nadzorczej – do 2001. 

W czasach Czernomyrdina rentowność firmy spadła, bogacili się natomiast niepomiernie jej partnerzy, którzy zarządzali Gazpromem jak firmą rodzinną. 

Gazprom pojawia się w tajnym raporcie CIA o korupcji Czernomyrdina i pieniądzach w miliardach USD, które wyprowadził m.in. otrzymując spore części Gazpromu nielegalnie, gdy ten był prywatyzowany. Bronił go wówczas Al Gore. Ale podobne informacje publikowała już prasa amerykańska, np. „Washington Post”.

Wg Borysa Fiodorowa, członka rady nadzorczej Gazpromu, każdego roku „w Gazpromie dwa, trzy miliardy dolarów giną z powodu korupcji, nepotyzmu i po prostu kradzieży” – wypowiedź z 2001 r., a więc już po odejściu i potem śmierci (2010) Czernomyrdina, opublikowana przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Kierujący Gazpromem po Czernomyrdinie Rem Wiachiriew odmówił Putinowi poparcia w wyborach 2000 r. Faworyzował Łużkowa, mera Moskwy. Putin wymienił go „w nagrodę” na Millera. Miller pracował z Putinem (1991–1996) w Sankt Petersburgu w Komitecie Handlu Zagranicznego miasta, którego Putin był szefem.

Wzlot i upadek Williama Browdera

Williama Browdera pochodzi z rodziny o tradycjach komunistycznych, która wiele wycierpiała w czasach McCarthy’ego. Jego młodzieńczy bunt polegał wobec tego na tym, że został biznesmenem. Ukończył Stanford Business School. Kiedy upadł mur, a ceny rosyjskich firm były śmiesznie małe, postanowił wykorzystać okazję. Nowojorski bank w 1995 r. pożyczył mu 25 mln dolarów. Założył fundusz inwestycyjny Hermitage Capital, pojechał do Rosji i w krótkim czasie uzyskał 4-cyfrowe dywidendy. Obracał miliardami, jego fundusz miał 6 tys. udziałowców i 3 mld kapitału. Został ważnym akcjonariuszem i członkiem rady nadzorczej Gazpromu. W roku 2005 został wydalony z Rosji, stracił tam cały majątek, a jeden z jego adwokatów został w zasadzie zamordowany przez system. 

Jak się naraził? Miał cel – chciał zagwarantować inwestorom jak największe dywidendy i przykładał wielką wagę do przejrzystości w firmie i jej działaniach na rynku. Jako członek rady nadzorczej Gazpromu miał teoretycznie możliwość, by i tam takie standardy wprowadzić. 

Stawiał krytyczne pytania, m.in. o podejrzane spółki zależne i pośredników, które nie miały biznesowego sensu i przynosiły straty akcjonariuszom. Uważał, że wartość akcji firmy była totalnie zaniżona, chciał więc ją podnieść, by zwiększyć zyski inwestorów. Pytał np., dlaczego w wypadku większości transakcji zyskiwali europejscy dystrybutorzy, a nie Gazprom, i pokazał to na przykładzie cen gazu w Niemczech w 2002 r.: rosyjska cena wynosiła 21 $ za 1000 m3, gaz był sprzedawany Niemcom za 103 $, ale użytkownicy musieli zapłacić za niego w sumie 352 $, czyli wzrost ceny wynosił 242%. Klienci kupujący gaz od Gazpromu musieli płacić różne ceny nawet w tym samym kraju: niemiecki Ruhrgas płacił 131 $ za 1000 m3, 110 $, a więc o 16% mniej płacił Gazprom Germania, filia należąca całkowicie do Gazpromu. Podobne praktyki miały miejsce w Austrii i Szwajcarii. 

Szczególnie krytyczny był wobec firmy Stroitransgas, która kupiła w 1995 udział w Gazpromie – 4,83% za 2,5 mln $, chociaż ówczesna wartość rynkowa akcji wynosiła 191 mln $. W 2002 r. sąd arbitrażowy nakazał odsprzedać Gazpromowi udziały za 2,5 mln $, ale Gazprom zapłacił za nie mimo wyroku sądu 144 mln $. Jeszcze ciekawsze było to, że Gazprom płacił Stroitransgasowi za interesy z własnymi filiami. 

Browder pytał, czy będą konsekwencje dla członków rodzin byłych menedżerów i pracowników Gazpromu, którzy w niejasny sposób weszli w posiadanie akcji firmy Sibnetgas. 

Zagadką było również to, dlaczego Gazprom oddał dystrybucję gazu w państwach WNP firmie Itera, na czym tracił rocznie ok. miliard $? Albo dlaczego w jednej z filii Gazpromu 75% udziałów ma jego były menedżer?

Afera z PricewaterhauseCooper 

Nieprawidłowości, które odkrył Browder, uszły uwadze rewidentów PricewaterhauseCooper. Wobec tego Browder złożył na PwC skargę w międzynarodowych instytucjach nadzoru, zwracając uwagę na fałszywe i wprowadzające w błąd kontrole, i zażądał, by Ministerstwo Finansów odebrało PwC licencję. 

Przypomnijmy, PwC jest wiodącą globalną organizacją świadczącą profesjonalne usługi doradcze w 158 krajach. Jak zapewnia, „buduje relacje z klientami dzięki usługom świadczonym w oparciu o zasady najwyższej jakości, przejrzystości i uczciwości w działaniu”. W Polsce PwC zatrudnia zespół ponad 1700 specjalistów i kadry wspierającej w sześciu miastach: w Gdańsku, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach i Warszawie. 

Browder zarówno od rosyjskiego rządu, jak również od Gazpromu zażądał rozpisania otwartego przetargu na audytora gospodarczego.

Zażądał od rady i zarządu radykalnych zmian, m.in. ukrócenia potajemnych sprzedaży gazu i powiązanych firm, obniżenia strat materiałowych i windykacji wszelkiego mienia firmy utraconego w przeszłości, a przede wszystkim całkowitej transparentności procesów decyzyjnych dyrekcji. 

Kiedy w 2005 r. wracał z rodzinnego spotkania w Londynie, na lotnisku w Moskwie odebrano mu wizę i wsadzono z powrotem do pierwszej maszyny do Londynu. 

Dwa lata później spotkał na forum ekonomicznym w Davos ówczesnego szefa Gazpromu, Dmitrija Miedwiediewa. Ten zaproponował mu pomoc. Polegała ona na tym, że do jego moskiewskiego biura zadzwonił podpułkownik rosyjskiego MSW, Artem Kuzniecow, z propozycją spotkania i załatwienia problemów. Browder telefon zignorował, ponieważ uznał, że jego przeciwnicy fabrykują w ten sposób dowody korupcji. Trzy miesiące później ten sam oficer wraz z kolegą szturmował moskiewskie biuro Browdera oraz biuro jednego z jego adwokatów – zabrane zostały wszystkie dokumenty, komputery i pieczątki firmowe. 

Zarzuty? Hermitage Capital wszedł przez firmy przykrywki na Cyprze w posiadanie akcji Gazpromu i stosował nielegalne sztuczki podatkowe. Faktycznie do 2005 roku obcokrajowcy nie mogli kupować oficjalnie akcji Gazpromu i musieli zadowalać się droższymi papierami wartościowymi, jednak szara strefa kwitła i w rzeczywistości wielu z nich było w posiadaniu akcji. Im nic się nie stało, ale dla pozbycia się wichrzyciela była to idealna sytuacja. Oczywiście Browder mógł udowodnić, że nie miał żadnych zaległości podatkowych, ale to było nieistotne. 

Wśród zabranych papierów znajdowały się świadectwa udziałowe w inwestycjach trzech firm, które po nalocie zostały natychmiast zlikwidowane. Kilka dni po tym, jak zabrane papiery zostały wykreślone z rejestrów firmy, wypłynęły ponownie u nowego właściciela, którym był Wiktor Markelow, człowiek o bogatej przeszłości kryminalnej. Adwokat Browdersa odkrył, że Markelow był figurantem, za którym stali złodzieje z MSW, ci sami, którzy wtargnęli do firmy, a także urzędnicy dwóch moskiewskich urzędów skarbowych, nr 28 i 25. Wyniki dochodzenia przekazał odpowiedniej prokuraturze, MSW i FSB. Nie było żadnej reakcji. 

5 czerwca 2008 adwokat ponawia swoje oświadczenie, dotyczące dwóch konkretnych osób z MSW, potwierdzone przez liczne dokumenty. Znów nic. Adwokat przekazuje urzędom śledczym ponownie dowody na to, że major i pułkownik MSW zabrali dokumenty i pieczątki, aby firmy Hermitage Capital przepisać na nowego właściciela. Z powodu sfingowanej straty grupa przestępcza miała z końcem 2007 r. wyłudzić 230 mln $ zwrotu podatkowego. Była to dokładnie suma, którą wcześniej odprowadziły firmy Browdersa. W ten sposób, drogą oszustwa, dwaj oficerowie mieli ukraść 230 mln $. Znów długo nic się nie działo.

28 listopada 2008 r. został aresztowany w domu w czasie interwencji przypominającej napaść. Zarzut: oszustwa podatkowe. Jego żona i dzieci widziały go wtedy ostatni raz. Przez 358 dni trafiał z jednego więzienia do kolejnego, aż wylądował na Butyrkach. Nie dostał zgody na widzenia, nie mógł telefonować, był szykanowany, prawdopodobnie również torturowany. Mimo ciągłych petycji odmówiono mu wszelkiej pomocy lekarskiej. Mimo to znów oskarżył obu oficerów o udział w oszustwie na szkodę jego klienta. Zmarł 16 listopada 2009 w więziennym szpitalu w wieku 36 lat. Oficjalna przyczyna: niewydolność serca. 

Natomiast złodzieje, podpułkownik Artem Kuzniecow i major Pawel Karbow, zaczęli podróżować i to do miejsc takich, jak Dubai, Kuba, Paryż, Cypr. Rodzice Kuzniecowa, których miesięczne dochody z renty wynosiły ok. 180 $, zakupili w Moskwie nieruchomości za 3,2 mln euro. Dochody rodziców Karbowa wynosiły 550 $ miesięcznie, co nie przeszkodziło jego matce pojawić się w moskiewskiej księdze wieczystej w roli właścicielki apartamentu za 930 tys. $. Obie rodziny przesiadły się również do luksusowych samochodów.

Podobna zmiana sytuacji materialnej spotkała kierowniczkę urzędu skarbowego nr 28, Olgę Stepanową. Z zeznań podatkowych wynika, że roczne dochody jej i jej męża wynosiły 38.381 $. W styczniu 2008 mąż Stepanowej założył w Nikozji firmę Arivust Holding, która w ciągu miesiąca przekazała na konto Credit Suisse w Zurychu 7,1 mln $. Poza idącymi w setki tysięcy tajemniczymi wpływami związanymi z inną firmą założoną na Wyspach Dziewiczych, para zainwestowała 11 mln $ w nieruchomości w Moskwie, które zostały zarejestrowane na nazwisko matki Stepanowa. Do tego doszła willa w Czarnogórze za 471 tys. $, willa w Dubaju za 3 mln $, dwa luksusowe apartamenty w Hotelu Kempinski w Dubaju za 2,6 mln $. Pani Olga opuściła stanowisko w urzędzie skarbowym nr 28 i pracuje obecnie w agencji założonej przez Dmitrija Miedwiediewa, która pozyskuje i dystrybuuje wszelkiego rodzaju sprzęt dla policji i wojska. 

Żadna osoba zamieszana w tę historię nie została do tej pory o nic oskarżona. W Niemczech na temat afery wypowiedziała się tylko Erika Steinbach. Nikt z SPD nawet się na ten temat nie zająknął. 

W czasie, gdy adwokat Browdera siedział w więzieniu, pozostałe zasoby Hermitage Capital wsiąknęły w sieć podejrzanych banków i firm. 

Rząd amerykański, m.in. z powodu niewyjaśnionej śmierci adwokata, wprowadził w życie zakaz wjazdu do USA w stosunku do ponad 60 osób zamieszanych w skandal. Odpowiedzią było zmuszenie do opuszczenia Rosji 11 amerykańskich urzędników zamieszanych jakoby w działania kryminalne przeciw obywatelom Rosji i naruszenia praw człowieka. W lutym 2012 r. nadeszła z Moskwy informacja, że przeciw adwokatowi Sergiejowi Magnitskiemu zostanie pośmiertnie wytoczona sprawa o oszustwa podatkowe. 

Nord Stream

Kto sto z Nord Stream? Szef Energiewerke Nord (EWN), odpowiedzialny za skandal z odpadami radioaktywnym elektrowni Greifswald, Dieter Rittscher, związany z rządowymi planami prywatyzacji składowisk atomowych śmieci, ostro krytykowany przez SPD, związany jest z industrializacją regionu, z którego będzie rozsyłany gaz dostarczony przez gazociąg Gazpromu pod Bałtykiem. 

To z Dieterem Rittscherem spotyka się Valeri Jasew, wiceprzewodniczący Dumy i odpowiedzialny po rosyjskiej stronie za postęp prac nad gazociągiem. 

Rozprawa przeciwko niemieckiemu odcinkowi gazociągu ze względu na zagrożenie środowiska zgłoszone w ponad 40 skargach stowarzyszeń, instytucji i osób prywatnych trwała 4 dni. Odpowiednie urzędy potwierdziły zagrożenie, ale skargi zostały oddalone ze względu na energetyczne zapotrzebowanie Europy i Niemiec. Na osłodę dwie czołowe organizacje ekologiczne dostały od Nord Stream 10 mln euro na Fundację Ochrony Przyrody Niemieckiego Bałtyku.

trategiczna analiza Federalnego Biura Szwajcarskiej Policji z 2007 r. pt. „Przestępczość zorganizowana i służby wywiadowcze WNP” wskazuje m.in. na Nord Stream: 

„Ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że służby wywiadowcze zwiększają swoje roszczenia do wpływu na interesy prowadzone za granicą, sięgając przy tym po wywiadowcze powiązania z innymi państwami. Ilustruje to na przykład założona w 2005 r. firma Nord Stream”. 

Zgodnie z raportem Nord Stream jest powiązany z Putinem m.in. przez osobę Ursa Hausheera, cieszącego się wątpliwą renomą, który w latach 1987–1990 był członkiem rady nadzorczej firmy zaopatrującej NRD w towary objęte embargiem. Hausheer nawiązał kontakt z Putinem w Dreźnie. Wg raportu Urs Hausheer był w 2005 r. w radzie nadzorczej operatora gazociągu Northern European Gas Pipeline Company, firmy przemianowanej potem na Nord Stream. 

W dniu otwarcia gazociągu przez Miedwiediewa i Merkel, Schröder, szef rady nadzorczej Nord Streamu, wziął na siebie zadanie obrony Putina jako człowieka wyjątkowo godnego zaufania. 

Rury dla Gazpromu – maszynka drukująca pieniądze

Według  prospektu Gazpromu rury na potrzeby obu nitek gazociągu Nord Stream zostały wyprodukowane przez firmę Europipe z Mülheim. Jednak część zamówienia przeszła przez dom handlowy Eurotube w Kaarst, chodzi dokładnie o 97 tys. ton rur. 

Dlaczego tak poważne przedsięwzięcie potrzebuje pośrednictwa raczej skromnego domu handlowego? Kto za tym stoi? Wg rejestrów jest 2 mniejszościowych udziałowców niemieckich związanych z Rosją już za czasów komunizmu. Jest też 3 udziałowców z Rosji, którzy mają 46%, a więc faktyczną większość akcji. Jednym z rosyjskich udziałowców jest Igor Szabalow (16,65% akcji), przewodniczący Stowarzyszenia Rad Rosyjskich Producentów Rur, a wcześniej dyr. generalny Gaztegedu, kontrolowanego przez Borysa Rotenberga, współwłaściciela Eurotube. Do wymienionego stowarzyszenia należy m.in. jeden ze światowych liderów na rynku rur, ale to nie jego przedstawiciele prezesują zjednoczeniu, lecz były dyrektor generalny firmy Gaztaged. 

Szabalow występuje w jeszcze jednej niemieckiej firmie – Luxburg GmbH z Gelsenkirchen, zajmującej się doradztwem inwestycyjnym i przemysłowym. W 2006 r. jej bilans wynosił skromne 25 tys. euro, rok później 8 mln euro, w 2010 r. 10 mln euro. Z opublikowanych danych nie wynika, jakie inwestycje zapewniły ten niezwykły skok. 

Najważniejszymi właścicielami Eurotube są jednak bracia Arkadij i Borys Rotenberg (obaj mają po 16,675% akcji firmy), od lat 90. bliscy przyjaciele Putina z Sankt Petersburga. Arkadij był założycielem klubu judo, którego honorowym członkiem był Putin. Bracia są właścicielami Severny Morskoy Put Bank. Ponadto w latach 2000–2006 posiadali przedsiębiorstwo oficjalnie handlujące artykułami spożywczymi, w rzeczywistości gazem. 

Gazprom sprzedał Arkadijowi w 2008 r. 5 firm, posiadających udziały w kolejnych firmach dostarczających Gazpromowi rur i innego sprzętu. Były dyrektor jednej z tych firm został szefem działu budownictwa i członkiem rady nadzorczej Gazpromu. 

Borys, który również trenował z Putinem judo, jest właścicielem dwóch firm dostawców Gazpromu. Jedna z tych firm ma udziały w Gaztaged, która to z kolei jest w 75% kontrolowana przez jedną z filii Gazpromu. Krótko mówiąc, bracia Rotenberg mają niemal monopol na dostawy rur dla Gazpromu. W 2010 r. sprzedali ponad 1,5 mld ton rur wartości ok. 2,5 mld dolarów, co przyniosło im 266 mln zysku. Arkadij zaprzecza, że Putin im pomagał. Majątek każdego z braci jest wyceniany na 1,28 mld euro. 

Zawyżanie wycen rurociągów

To już reguła, zawyżenie wycen prac. Np. Blue Stream z Izobilny nad Morzem Czarnym do Ankary, kończony w 2002 r. Koszty budowy wyniosły 3,2 mld euro. Inwestorzy wyliczyli, że rurociąg wybudowany przez Turków również po stronie rosyjskiej będzie dla Gazpromu co najmniej o 596 mln euro tańszy, ponieważ kilometr po stronie tureckiej kosztował 1,35 mln dolarów, a po rosyjskiej 2,95 mln. Ale i tak rurociąg został zbudowany przez niemal rodzinną, należącą do menedżerów Gazpromu, rosyjską firmę Stroitransgas.

W 2006 r. na swojej stronie internetowej Gazprom obwieścił start Projektu Ałtaj, tj. rurociągu z zachodniej Syberii do Chin. Razem ze stacjami ciśnieniowymi 1 km miał kosztować 1,3 do 1,4 mln euro. Natomiast 1 km rurociągu z Griazoviets do Wyborga, skąd od 2011 r. gaz pompowany jest do Niemiec, kosztuje 4 miliony euro, a więc niemal 4 razy więcej niż w bez porównania trudniejszym terenie w Ałtaju. 

Kilometr rurociągu OPAL z Lubmin (końcówka Nord Streamu) do granicy niemiecko-czeskiej ma kosztować 2,1 mln euro.

Przed kryzysem i przy wysokich cenach materiałów i usług w r. 2008 cena rurociągu Soczi wg wyceny rosyjskiego Piter Gaz Engineering miała wynosić między 190 a 250 mln euro. We wrześniu 2009, gdy ceny na rury i inne materiały były niższe niż przed kryzysem, szef Gazpromu, Aleksiej Miller, ogłosił, że koszty tego rurociągu będą wynosiły 650 mln euro. 

Podobnie wygląda sprawa dostaw dla Nord Streamu. W październiku Federalna Agentura Antymonopolowa rozpoczęła dochodzenie przeciwko firmom braci Rotenberg na podstawie zarzutów o zmowę cenową i kartelową – w przetargach prawie zawsze wygrywały ich firmy. Zdaniem komentatorów sprawa rozeszła się po kościach dzięki przyjaźni z carem Putinem. 

Polskie żądania, by rurociąg Nord Stream na długości 2,8 mil morskich był zakopany pod dnem dla ochrony przepustowości portów, by w przyszłości mogły wpływać do Świnoujścia statki o zanurzeniu 15 m, nigdy nie zostaną spełnione.

Rosja jest najbardziej skorumpowanym państwem Europy

Demokracja i brak rządów państwa prawa: w 2011 r. odbyła się w Pradze konferencja pt. „Demokracja i państwo prawa”. Prof. ekonomii ze Strassburga, Laurent Weill, powiedział: „Rosja jest najbardziej skorumpowanym państwem Europy i jednym z najbardziej skorumpowanych państw świata”. Opozycyjny polityk rosyjski, Grigorij Jawlinski, odpowiedział, że to nie takie proste: „Dlaczego system Putina jest możliwy? Dzięki ogromnemu wsparciu zachodnich rządów, koncernów i banków. (…) kiedy krytykuje się Rosję, należy widzieć, że przecież jest to joint venture z zachodnimi bankami, które na rosyjskiej korupcji zarabiają sporo pieniędzy, albo z zachodnimi firmami, które również z niej korzystają”.

W lutym 2003 niemiecki celnik w czasie losowej kontroli samochodów wjeżdżających ze Szwajcarii zatrzymał samochód, w którym w czasie szczegółowej kontroli znalazł korespondencję między znaną kancelarią prawną z Zurychu a Wiktorem Czernomyrdinem. Część znalezionych dokumentów stanowiła dokumentacja obiegu prania pieniędzy. Chodziło o dwucyfrowe sumy w miliardach dolarów amerykańskich – takie były najmniejsze sumy. Celnik skopiował dokumenty i wysłał kopię do Federalnego Urzędu Ścigania Przestępstw Celnych w Stuttgarcie – nie było żadnych konsekwencji. 

Zwycięski pochód kremlowskiego instrumentu władzy, jakim jest Gazprom

W Niemczech Gazprom poszukuje możliwości dostępu do klientów końcowych przez filie. Do tej pory udało się przejąć np. Envacom z Walluf. Spółka jest niewielka, ale daje dostęp do 500 tys. klientów, a Gazprom może tworzyć konkurencyjne wobec innych oferentów warunki. 

W grudniu 2011 Gazprom uzgodnił współpracę z Bawarią w zakresie budowy nowych elektrowni gazowych. Bawaria – jak wynika z wypowiedzi jej premiera – widzi to porozumienie jako część procesu przebudowy systemu zaopatrywania landu w energię. 

Przed wyborami prezydenckimi niemieccy oficjele sugerowali, że dzięki stabilności, jaka jakoby cechuje Putina i jego rządy, będzie można rozpocząć w kraju dynamiczne reformy

Co do stabilności, znany jest fakt, że w latach 2000–2008, gdy Putin miał pełnię władzy w kraju, nielegalnie przetransferowano za granicę 427 mld dolarów. Chodzi o pieniądze nielegalnie wyprowadzone z gospodarki, ze zorganizowanej przestępczości, korupcji, oszustw podatkowych i innych nielegalnych źródeł. Skala analogicznego zjawiska była większa tylko w Chinach. 

Powiązania między grupą z Marbelii, Meklemburgią i Gazpromem

Upadającą w Meklemburgii stocznię Wadan chciał ratować niejaki Andriej Burlakow, bliski przyjaciel Vitalija Jussufowa, byłego szefa moskiewskiego biura spółki Nord Stream, filii Gazpromu. Jussufow był również członkiem zarządu Gazpromu i pełnomocnikiem do specjalnych poruczeń prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Syn Jussufowa, były szef moskiewskiego przedstawicielstwa konsorcjum Ostseepipeline Nord Stream, znał Burlakowa od dzieciństwa i nazywał go wujkiem. 

Kiedy Burlakow zajął się stocznią Wadan, hiszpański sędzia śledczy Sądu Najwyższego, Baltazar Garzon, prowadzący śledztwo w sprawie rosyjskiej organizacji przestępczej z Marbelli, zawiadomił o powiązaniach jej szefa, Gennadija Pietrowa, z Andriejem Burlakowem właśnie w kontekście finansowania stoczni Wadan. Zgodnie z informacjami od Garzona Burlakow poleciał latem 2007 do Hiszpanii, żeby uzyskać od Pietrowa, który chciał założyć nowy rosyjski koncern stoczniowy, 250 mln euro na ratowanie stoczni. Pietrow odmówił, ponieważ nie był w stanie w krótkim terminie uruchomić takiej sumy. Kilka tygodni później sytuacja się powtórzyła. Burlakow uzyskał od Pietrowa kontakt do znajomego Putina, Nikołaja Szałamowa, współwłaściciela firmy Wyborg Shipyard. Jednak także w tym wypadku negocjacje nie przyniosły sukcesu. 

Dlaczego jednak ktoś taki jak Burlakow spodziewa się, że Pietrow będzie miał fundusze na uratowanie niewypłacalnej stoczni? 

Odpowiedzią może być przypadek adwokata Don Juana Antonio Untorii, aresztowanego w czerwcu 2008 za działania na rzecz mafii tombowsko-maliczewskiej. Wg hiszpańskiej policji mafia zajmuje się szmuglowaniem broni, szantażem, przekupstwem, morderstwami na zlecenie i praniem brudnych pieniędzy. Untoria był doradcą Pietrowa, uznawanego za szefa wymienionej organizacji, odpowiedzialnym w szczególności za transakcje finansowe. Obsługiwał 59 kont bankowych należących do Pietrowa, przez które w latach 1998–2007 napłynęło do Hiszpanii 16 mln euro z Panamy, Szwajcarii, Łotwy, Wielkiej Brytanii, Wysp Dziewiczych i Rosji. 

Jak w lipcu 2008 doniosła „Nowaja Gazeta”, aresztowani członkowie grupy, w tym Pietrow, „mieli w Rosji wyjątkowe powiązania, które obejmowały polityków, członków rządu, dyrektorów państwowych przedsiębiorstw, przedsiębiorców i przyjaciół Władimira Putina”.

Untoria twierdzi, że działał w dobrej wierze. Pietrow opowiedział mu, że zajmuje się międzynarodowym handlem żywnością, nieruchomościami i posiada ponad 350 sklepów jubilerskich Rosji, ma lukratywne kontrakty rządowe i zarządza portem w Sankt Petersburgu. Wielokrotnie chwalił się, że do jego najbliższych przyjaciół z młodości należą Putin, Reznik i Rejman. 

Czy były to tylko przechwałki? Przy okazji załatwiania rozpoznawania możliwości zakupu nieruchomości w Palma de Mallorca Pietrow zapoznał Untorię z Wladislawem Reznikiem, szefem komitetu rynku finansowego Dumy. Reznik został też przez Putina ustanowiony członkiem prezydium partii Jedyna Rosja oraz wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego partii w Dumie. Reznik nabył też od Pietrowa madrycką firmę zarządzania nieruchomościami Antel. W tych samych okolicznościach Untoria poznał Leonida Rejmana, rosyjskiego ministra telekomunikacji. 

Reznik miał na początku lat 90. liczne powiązania w Sankt Petersburgu, między innymi z kluczowymi postaciami mafii tombowskiej. Zarówno Reznik, jak i Pietrow byli w latach 90. członkami zarządu Rossija Bank. Garzon oskarżył Reznika i Rejmana o pranie brudnych pieniędzy. W Rosji zostało to potraktowane jako antyrosyjska kampania. Panowie Reznik i Rejman wystosowali w tej sprawie dementi. 

Co ciekawe, zaledwie kilka miesięcy przed rozbiciem organizacji w Hiszpanii Rejman wystąpił na forum w Davos w kontekście walki z praniem pieniędzy i opowiadał w wywiadzie, że największym problemem jest dziś niekompletna informacja. W r. 2006 był natomiast współautorem książki „Zapobieganie terroryzmowi i praniu pieniędzy w przestępczości”. W 2010 r. Rejman „na własne życzenie” został zwolniony z funkcji doradcy prezydenta Miedwiediewa. 

Sprawa przeciw Pietrowowi stanęła w miejscu z powodu braku współpracy strony rosyjskiej. 

iedy minister gospodarki Mecklemburg Vorpommern, Jürgen Seidel, pojechał do Moskwy w grudniu 2008 ratować miejsca pracy w stoczni, przy stole rosyjskiego ministra przemysłu siedział Andriej Burlakow, który w międzyczasie najwyraźniej zdobył 250 mln euro potrzebnych do przejęcia stoczni Wadan w Wismarze i Rostocku-Warnemünde. 

Burlakow zatrudnił niemieckich PR-wców jako swoich rzeczników i doradców. Jednak prawie trzy lata po „uratowaniu” stoczni, w grudniu 2011, rosyjski oligarcha Aleksander Lebiediew twierdzi, że do zakupu stoczni użyto zrabowanych w Rosji pieniędzy, a druga część funduszy to operacja prania brudnych pieniędzy z zagranicy.

W czerwcu 2009 r. Burlakow ogłosił w sądzie w Schwerinie niewypłacalność. W sierpniu pojawiła się nowa nadzieja: Vitalij Jussufow, syn Igora, który od czerwca 2001 do lutego 2004 był rosyjskim ministrem energetyki oraz pełnomocnikiem prezydenta w randze ambasadora ds. współpracy międzynarodowej w sektorze energetyki. Wg niepotwierdzonych danych pieniądze na stocznię Vitalij otrzymał od ojca. Oficjalnie nie wiadomo, skąd i tym razem pochodziło 40,5 mln euro na ratowanie stoczni, którymi dysponował Vitalij Jussufow.

Vitalij był do sierpnia 2009 przedstawicielem Rosji w Nord Stream, a więc kolegą byłego kanclerza Niemiec, Gerharda Schrödera. Wg spekulacji Frankfurter Rundschau w stocznię nie zostały jednak zainwestowane własne pieniądze Jussufowów, lecz pieniądze Gazpromu. 

Nadzieje na uratowanie stoczni wzmocniła kanclerz Merkel, która na spotkaniu z Miedwiediewem w Soczi odwołała się do swojego wrażenia, że „nowy inwestor jest poważnie zainteresowany stoczniami Wadan i że jego zobowiązania są długoterminowe”. 

Z 2400 pracowników zostało dziś 950. Przyszłość stoczni jest niejasna, natomiast Vitalijowi operacja się opłacała, ponieważ wg rosyjskich mediów zastawił stocznię, która nazywa się dziś Nordic Yards, w zamian za kredyt z Bank of Moscow w wysokości 1,1 mld $. 

W międzyczasie pierwszy inwestor, Andriej Burlakow, został aresztowany w listopadzie 2009 r. Zarzucono mu oszustwo i doprowadzenie do bankructwa firmy leasingowej, której nie zwrócił kredytów. Wkrótce został uwolniony. 

Jego życie dobiegło jednak końca w sposób, który przeczuwał Rüdiger Klein, pełnomocnik koncernu IG-Metal ds. stoczni. W wywiadach z autorem, Jürgenem Rothem dopatrywał się udziału brudnych pieniędzy w finansowaniu stoczni, a w 2009 powiedział o Burlakowie: „Dla mnie był raczej durniem, biedakiem, który musiał się cieszyć, jeśli nie został jeszcze znaleziony w betonowych butach na dnie rzeki”. W październiku 2011 Burlakow został zastrzelony w moskiewskiej kawiarni podczas udzielania wywiadu. Oficjalna wersja mówi, że była to zemsta za długi. Rusłan Miczenko z Ośrodka Informacyjnego Analiza i Bezpieczeństwo powiedział natomiast gazecie „Izwiestia”, że miesiąc wcześniej Burlakow zwrócił się do niego, twierdząc, że jest śledzony i że stracił stocznie w drodze wrogiego przejęcia. Adwokat towarzyszki i partnerki w interesach Burlakowa, który odniósł ciężkie rany w czasie zamachu na Burlakowa, twierdzi, iż założył Vitalijowi Jussufowowi sprawę w sądzie o przejęcie kontroli nad stoczniami przy użyciu kryminalnych metod. Wg informacji gazety „Izwiestia” Jussufow w dniu zamachu na Burlakowa sprzedał pakiet akcji w znanym z podejrzanych operacji Banku Moskwa innemu bankowi. Burlakowowi zależało podobno, by sprzedaż tego pakietu zablokować.

Jussufow powiedział dziennikarzom, że nie ma nic wspólnego ze stoczniami Wadan i że firmę Nordic Yards sam zbudował „od zera”. 

Jak Gazprom zabiega o sympatię?

Jednym ze sposobów jest sponsoring. W 2007 r. zorganizowano ekspedycję na biegun południowy. Jej uczestnikami byli bracia Patruszew – Nikołaj, szef krajowej służby bezpieczeństwa FSB, i jego brat Wiktor. Podróż została zorganizowana przez moskiewskie przedsiębiorstwo Polus, specjalizujące się w wyprawach polarnych i antarktycznych. Najważniejszym doradcą ekspedycji był człowiek, którego podobizna i dossier znajdują się w wielu archiwach policyjnych, Siergiej Michailow, uważany za szefa mafii sołncewskiej. Koszty drogiego lotu sponsorował Gazprom. 

Tajny rosyjsko-niemiecki kartel?

Stowarzyszenie European Business Congress z siedzibą w Berlinie, w skrócie EBC, założone w 1997 r. w Bonn, miało w kwietniu 2009 r. 117 członków z 23 krajów OECD. Jego celem jest „wspieranie współpracy gospodarczej między państwami i w państwach OECD, wspieranie rozwoju gospodarczego w państwach OECD oraz wspieranie długofalowego dialogu między polityką a gospodarką”. 

Niby wszystko jest transparentne, ale nie sposób się dowiedzieć, czego dotyczą obrady. Ani w niemieckich bazach danych prasowych, ani w bazie informacji ekonomicznych Genios nie było w ciągu ostatnich 10 lat ani jednej informacji nt. EBC! 

Nic dziwnego. Chodzi o ręcznie dobieraną elitę ze świata energetyki, w której przeważają reprezentanci niemieckich i rosyjskich firm i instytucji. Wielu uczestników spotkań jest związanych z Gazpromem. Grono obraduje nt. energii, gazu, ropy naftowej, biznesu gazowego i planów ekspansji. 

Wśród członków znajdują się: ExxonMobil, Daimler, Siemens, Shell, Deutsche Bank, J.P. Morgan Bank, Alcatel, Wintershall, E ON Ruhrgas, GDF Suez, ENI itd. Wpływy Gazpromu ukazuje fakt, że prezesem jest od początku szef Gazpromu, Aleksiej Miller. Grupami roboczymi przeważnie kierują ludzie Gazpromu lub spółek z nim powiązanych. 

Bogaty profesor z Sankt Petersburga

Co kryje się za instytucjami, które na pozór są zupełnie niewinne? 10 października 2006 roku utworzone zostało Niemiecko-Rosyjskie Forum Surowców – platforma wymiany informacji i ciało doradcze dla decydentów ze świata nauki, polityki i ekonomii. Zadanie koordynowania prac forum trzymał od Putina prof. Władimir Litwinienko. W uroczystościach otwarcia wzięli udział przywódcy obu krajów – kanclerz Merkel i prezydent Putin.

Litwinienko ma za sobą udział w rządzie i staż eksperta ds. surowców. W latach 2000–2004 dowodził komitetem wyborczym Putina przed wyborami prezydenckimi. Putin zawdzięcza mu również tytuł doktora. Kreml zdementował zarzuty o plagiacie ze strony amerykańskiego naukowca, który zgłosił je w 2006 r., ale pracy nie mogą przejrzeć osoby nieupoważnione.

W roku 2010 prof. Litwinienko został właścicielem majątku ocenianego na 350–450 milionów $, a to jako członek zarządu jednego z najważniejszych światowych producentów nawozów Phosagro, firmy, która wcześniej należała do Władimira Chodorkowskiego. Imperium tego ostatniego zostało zniszczone przez Putina i rozdzielone między własnych protegowanych. Phosagro ściągnęło na siebie niełaskę Putina, gdy w odległych o 250 km od Sankt Petersburga fabrykach doszło do buntu i strajku z powodu niewypłacanych od miesięcy pensji. Niedoinwestowane od dziesięcioleci fabryki były zamykane. Z powodu cen jednego z półproduktów stanęła produkcja aluminium. Putin poleciał do regionu, wydał rozkaz wypłacenia zaległych pensji i dostarczenia półfabrykatu. Phosagro mogło go dostarczyć, ale za cenę, której zyski z produkcji nie pokrywały. Media gospodarcze opublikowały w październiku 2011 r. informację, że Phosagro wspólnie z Gazpromem będzie poszukiwać odpowiednich złóż na półwyspie Kola.

Wykład Miedwiediewa

W Polsce świadomość, czym jest Gazprom, jakie zagrożenia niesie, najlepiej oddaje spotkanie zorganizowane na UW w którym Gazprom wychodzi do młodzieży w Polsce – będzie fundował stypendia.

„Hojne stypendia dla doktorantów, wykład dla studentów... Gazprom zmienił w Polsce strategię PR i zamiast dyskutować tylko z politykami, zwrócił się do młodzieży, czytamy w Gazecie Wyborczej z dnia 20 maja 2010 roku.

„Miejmy nadzieję, że w Polsce wejdzie w życie nowe pokolenie, które nie ma uprzedzeń. Ono być może zrozumie, że Polska musi szukać przyjaciół nie tylko w Ameryce, ale także w Rosji” – pisał we wrześniu zeszłego roku komentator agencji Interfax po wizycie premiera Rosji, Władimira Putina, na Westerplatte.

To wezwanie do spotkania z nowym pokoleniem Polaków jako pierwszy podjął Gazprom. W środę wiceprezes rosyjskiego koncernu, Aleksander Miedwiediew, i prorektor Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Tadeusz Tomaszewski, podpisali porozumienie o programie stypendialnym dla studiujących na UW.

Z zaplanowanego na pięć lat programu będzie mogło skorzystać w sumie 18 osób. Na realizację swoich programów naukowych będą dostawać przez trzy lata po 2 tys. zł miesięcznie. – Program stypendialny ma wartość ponad 100 tys. euro. Inwestycja w edukację to najlepsza inwestycja. Mamy nadzieję, że naszą inicjatywę podejmą także inne firmy z Rosji i Polski – powiedział Miedwiediew. Połowę kwoty dla stypendystów UW wyłoży Gazprom, a drugą połowę – firma EuRoPol Gaz, która jest właścicielem gazociągu jamalskiego na terenie Polski. Głównymi akcjonariuszami EuRoPol Gazu są Gazprom oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.

– Mamy nadzieję, że program zacznie działać od nowego roku akademickiego – powiedział prof. Tomaszewski. Dodał, że stypendia będzie przyznawać specjalna komisja powołana przez rektora UW. Nie jest jednak jasne, kto może się o nie ubiegać. W zaproszeniu, jakie wysyłała firma Mediametropolis zajmująca się obsługą PR Gazpromu w Polsce, można było przeczytać, że stypendia będą przeznaczone dla „doktorantów UW zajmujących się polsko-rosyjskimi relacjami gospodarczymi”. – O stypendia będą mogli się ubiegać studenci zajmujący się relacjami polsko--rosyjskimi, także w dziedzinie historii – mówił „Gazecie” prof. Tadeusz Tomaszewski. Jeszcze inną wersję przedstawił prof. Edward Haliżak, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW, który zorganizował wykład wiceprezesa Gazpromu na uniwersytecie. Prof. Haliżak mówił, że ze stypendiów będą mogli korzystać także studenci zajmujący się globalną energetyką.

– Rozważamy utworzenie fundacji, aby podatki nie zmniejszyły stypendiów – powiedział „Gazecie” pragnący zachować anonimowość rozmówca z EuRoPol Gazu. Ale Aleksander Miedwiediew wykluczył tworzenie fundacji.

Po ceremonii podpisania umowy stypendialnej wiceprezes Gazpromu wygłosił wykład. Aula pękała w szwach i Aleksander Miedwiediew podkreślał, że docenia, iż na wykład wygłaszany po godzinie 17 przyszło tak wielu studentów. Nie chcąc przeciążać słuchaczy, wiceprezes Gazpromu wygłosił przemówienie uproszczone niemal do poziomu Wikipedii. Słuchacze mogli się na przykład dowiedzieć, że około 90 proc. gazu ziemnego to metan i chociaż gaz nazywa się „błękitnym paliwem”, to czasem pali się on także barwą jasnożółtą. I wydobywa się go ze złóż, które leżą niekiedy kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi. A w replice na pytanie prof. Haliżaka, czy to, co jest dobre dla Gazpromu, jest dobre także dla Rosji, Miedwiediew skromnie stwierdził: – To, co dobre dla Gazpromu, jest dobre dla całego świata.

Gazprom ma największe zasoby gazu na świecie 

Jeszcze więcej tego dobra Gazpromu wystarczyłoby dla Polski. Miedwiediew przypomniał, że Gazprom ma największe zasoby gazu na świecie i skalę tych rezerw opisał obrazowo: – Starczyłoby dla Polski na 2000 lat.

Wiceprezes Gazpromu przypomniał też, że Polska ma symboliczne znaczenie dla jego firmy, bo właśnie od Polski rosyjski koncern zaczął eksport gazu w 1944 r. Miedwiediew nie wyjaśnił jednak, że ten gaz płynął rurą wybudowaną przez Polaków przed wybuchem II wojny światowej. Zapewniał też, że koncern nigdy nikomu nie wstrzymywał dostaw gazu. A jeśli do tego dochodziło, to za przerwy w dostawach odpowiedzialni byli inni, przede wszystkim Ukraina. Miedwiediew przyznawał, że nie wie, dlaczego UE ciągle stara się ograniczyć zależność od rosyjskiego gazu.

Po wykładzie nadszedł czas na pytania od studentów. Wydawało się, że zaraz ożywi się atmosfera w dusznej auli. Do zadawania pierwszych pytań zaczęli się zgłaszać studenci Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Wydawało się, że zasypią wiceprezesa Gazpromu gradem trudnych pytań ze swojej dziedziny. Np. jak Gazprom widzi rozwój partnerskich stosunków z Unią Europejską, skoro Rosja w zeszłym roku odrzuciła traktat Karty energetycznej – prawdziwą konstytucję stosunków energetycznych Rosji z Europą – który wypracowano po rozpadzie Związku Sowieckiego. Albo dlaczego Gazprom nie chciał rozmawiać o zwiększeniu dostaw gazu do Polski, zanim rządy Polski i Rosji nie uzgodnią w nowej umowie, w jaki sposób wyliczać koncernowi ulgowe opłaty za tranzyt gazu do Niemiec.

Ale trudnych pytań nie było. Studentów Instytutu Stosunków Międzynarodowych interesowało, czy naprawdę Gazprom nie chce się zajmować wykorzystaniem gazu jako paliwa do samochodów albo dlaczego przestał sponsorować igrzyska hokejowe.

Po kwadransie wydawało się, że studenci UW z nowego pokolenia mają mleczne zęby zamiast kłów. Sielankę przerwał dopiero student Wydziału Prawa i Administracji, który dociekał, jak się ma dobrotliwa wizja Gazpromu rysowana przez Aleksandra Miedwiediewa do polityki przejęć koncernu i sterowania cenami gazu w taki sposób, że sprzymierzeńcy Rosji dostają upusty, a dla niepokornych państw są podwyżki. Z wizją dobrotliwego Gazpromu nie mogła się też zgodzić przedstawicielka Wydziału Bałtystyki, przypominając przerwy w dostawach rosyjskiego gazu do zabiegającej o niepodległość Litwy. Miedwiediew zaprzeczał temu.

Na koniec wykładu wiceprezes Gazpromu ujął studentów za serce, mówiąc im, że w Katyniu oprócz polskich oficerów zginęli także najlepsi rosyjscy oficerowie, a Rosja już przekazała Polsce dokumenty o katyńskiej zbrodni. A gdy jeszcze wiceprezes Gazpromu dodał, że chociaż w Rosji jest wiele pięknych kobiet, to jednak dla rosyjskich mężczyzn „Polaczki to najpiękniejsze kobiety”, w uniwersyteckiej auli niepodzielnie zapanowała ciepła aura gazowej kooperacji.

Etyka polityczna jako blokada omamiających interesów

W Niemczech i innych krajach europejskich interesy z Putinem mają nieograniczone pierwszeństwo przed pytaniami dotyczącymi praw człowieka, wolności słowa i prasy czy demokratycznych reform. 

Thomas Hummizsch w artykule pt. „Gazprom – od państwowego koncernu do globalnego dostawcy energii”: „Gazprom jest nie tylko wyzwaniem dla przyszłości demokracji w Rosji, lecz w przy swoim obecnym znaczeniu i pozycji monopolisty jest wobec demokracji prowokacją o zasięgu światowym.”

Moskiewski adwokat, jeden z liderów opozycji, Aleksiej Nawalni, o niemieckim zaangażowaniu w Rosji: „Niemcy muszą przestać osłaniać politycznym płaszczem skorumpowanych oszustów, którzy są w Rosji u władzy. Oczekujemy, że członkowie niemieckiego establishmentu przestaną uważać pracę na rzecz tak wątpliwych projektów jak rurociąg Nord Stream za normalną. (…) Projekt ten to czyste złodziejstwo, jest całkowicie przesiąknięty korupcją.”

Autor książki Jürgen Roth uważa, że Gazprom i Putin to coś w rodzaju złotego trójkąta. Jego podstawą są mafijne struktury z Sankt Petersburga w latach ’90. Jego pozostałe boki to Putin i jego przyjaciele z jednej strony, a z drugiej Gazprom i jego menadżerowie. Jeśli któregoś z tych trzech elementów zabraknie, cała konstrukcja się rozpada. 

Paweł Wieczorkiewicz, prof. UW: „Dziś nie potrzeba już czołgów, by podbić jakiś kraj – wystarczy ropa naftowa, gaz i banki. We wszystkich tych dziedzinach zaangażowanie Kremla na europejskich rynkach jest bardziej niż oczywiste.”

Z tą oceną zgadzają się inni niezależni eksperci. Prof. Michael Klare wykłada przedmiot pt. „Pokój i bezpieczeństwo światowe” na Uniwersytecie Messachusetts, jest też członkiem zarządu organizacji Human Rights Watch: „Rozpoczęła się nowa era, w której broń atomowa, która czyniła z supermocarstw rywali, została zastąpiona przez energię. Władimir Putin wierzy w to i próbuje zgromadzić tyle władzy związanej z energią, ile tylko może.”

***

Opracowane na podstawie książki Jürgena Rotha, „Gazprom, niesamowite imperium. Jak jesteśmy oszukiwani jako konsumenci i jak szantażowane są państwa”, Wydawnictwo Westend, Frankfurt nad Menem 2012.