Zdjęcia z realizacji reportażu o uciekinierach na Bornholm
Bornholm oddalony jest od Polski o sto kilometrów. To kilka minut lotu odrzutowcem. Dlatego w pierwszych, spektakularnych ucieczkach w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku biorą udział głównie wojskowi piloci. Inni uciekają uprowadzonymi kutrami, gumowymi łodziami, a nawet kajakami. Raczej pojedynczo niż grupowo. Na wyspie uciekinierzy są witani jak bohaterowie, bo Bornholmczycy wiedzą, że każda nieudana próba może zakończyć się wieloletnim więzieniem, a być może nawet śmiercią.
Wyczyn kapitana Leszka Ciborowskiego (jak go tutaj nazywają media) budzi w Danii ogromny podziw. Nikomu dotąd próba wyprowadzenia zza żelaznej kurtyny tak dużej rodziny się nie udała.
Przeczytajcie reportaż Cezarego Łazarewicza o uciekinierach na Bornholm >>>