Strzały na białoruskiej granicy. W tej sprawie nie było żadnego śledztwa dziennikarskiego, które by zweryfikowało "źródła oficjalne"

Straz-graniczna-zolnierz-strzaly-granica-Bailorus.jpg

Wrzutki z wojska, straży granicznej, prokuratury, czy od polityków w sprawie strzałów na białoruskiej granicy traktowane są przez wielu dziennikarzy jako prawda i przedstawiają opinii publicznej wersję tamtych wydarzeń jako już ustaloną. Bez zastrzeżenia, że tak twierdzą tylko „oficjalne źródła”, którym zależy tylko na własnym interesie, a nie prawdzie. Oczywiście jest to na rękę politykom. 

Tymczasem do tej pory nie ma żadnego w tej sprawie śledztwa dziennikarskiego, które by zweryfikowało te wrzutki. Jedynie Edyta Żemła i Marcin Wyrwał z Onet, wyrwali się w opisie wydarzeń poza źródła oficjalne, za co obrywają.  Jest źle, jeśli media grają w jednej drużynie z „oficjalnymi źródłami”.